~ Misaki Miśka
Zawsze wiedziałam, że w życiu zdarzy mi się coś wspaniałego, ale dostać się do pracy dorywczej w Jelly Fish i zaprzyjaźnić się z chłopakami z VIXX? To przekraczało moje najśmielsze oczekiwania! Bo kto by pomyślał, że ja, taka mała Alice może być przyjaciółką kogoś takiego jak oni! To było wspaniałe. Znaczy… Przyjaźń z nimi, bo praca była taka sobie. No powiedzmy sobie szczerze, kto by chciał sprzątać? Na pewno nikt. Ale mi i Emi to nie przeszkadzało. Tak! Do tej pracy wciągnęła mnie moja przyjaciółka, za co byłam jej bardzo wdzięczna, ponieważ to dzięki niej mogłam spotkać (jak i z resztą przebywać blisko) mojego ukochanego zespołu. Dzień w Jelly Fish wyglądał dla mnie zawsze tak samo. Przychodzę do pracy, posprzątam tam masę pokoi i czekam na moich przyjaciół. Zawsze wychodziliśmy razem… Ale ten dzień nie był jak każdy inny. Tym razem chłopcy mieli wyjść trochę później niż ja i Emi. Miałyśmy poczekać na nich przed wytwórnią i tak zrobiłyśmy. Czekałyśmy. Nagle zza rogu usłyszałyśmy wołanie o pomoc. Zaraz tam podeszłyśmy. Ktoś nas złapał! Było tam trzech mężczyzn w maskach. Kurczowo trzymali nas za nadgarstki. Nie było, po co walczyć, bo byli od nas więksi i silniejsi. Ale Emi wierciła się i kopała. Nagle facet, który był wolny wyciągnął nóż i przyłożył jej do gardła. Chciałam krzyknąć, ale mężczyzna za mną zakrył mi usta dłonią. Ten, który trzymał ostre narzędzie pochylił się nad moją przyjaciółką i szeptał jej coś do ucha. Nie wiem, co. Wtem uścisk mężczyzny za mną zelżał i po chwili mój oprawca znalazł się na ziemi… W pierwszej chwili nie byłam pewna, co się stało, ale zobaczywszy za mną Raviego z metalową rurą w ręce od razu domyśliłam się, co takiego przed chwilą zaszło. Chyba nie muszę tego tłumaczyć… To, co przed chwilą się stało odwróciło uwagę pozostałych dwóch. Zważając na to, że mężczyzna trzymający Emilię za nadgarstki zluzował trochę uścisk ta próbowała się wyrwać, co skończyło się na rozcięciu policzka przez drugiego pana. Reszta VIXX rzuciła się na pozostałych dwóch i ich powalili. N zadzwonił po policję. Zjawili się po około 10 minutach, tak samo pogotowie. Na moje szczęście nic mi się nie stało, ale nie można było tego powiedzieć o mojej przyjaciółce. Niestety musiała pojechać do szpitala (towarzyszył jej Leo). Pozostałych na miejscu zdarzenia szczegółowo przesłuchano i aresztowano trzech napastników. Kiedy organ ścigania odjechał podszedł do mnie Hongbin (byłam z nim najbliżej - zaraz po Emi, ale to co innego). Przyciągnął mnie do siebie, przytulił i wyszeptał:
- Już nigdy nie puszczę cię samej. Słowo harcerza.
- Idiota… Ty nigdy nie byłeś harcerzem.
- Eee… No fakt. - lekko się zaczerwienił.
Tego wieczoru pozostałyśmy na noc u naszych wybawców. Po zmierzchu usiedliśmy w salonie i trochę rozmawialiśmy… Śmialiśmy się. Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, ale to chyba mi się tylko wydawało. Za każdym razem, kiedy rozglądałam się po pomieszczeniu, już nie czułam tego, ale gdy tylko spuszczałam wzrok, wydawało mi się, że ktoś uważnie mi się przygląda… Dziwne uczucie. Nadeszła pora kolacji. Razem z Emi przygotowałyśmy kurczaka z ryżem. Wszystkim bardzo smakował. Po skończonym posiłku odniosłam talerze do kuchni i chciałam wrócić do reszty, ale ktoś pociągnął mnie z powrotem do pomieszczenia, w którym przed chwilą byłam. A któż to chcecie spytać? A no… W tym momencie odwrócił mnie twarzą do jego twarzy i… tak… To Hongbin. Ujął moją twarz w dłonie i powoli zbliżał się do mnie. Ta chwila ciągła się w nieskończoność! Miałam wrażenie, że trwało to godzinami, ale to pewnie przez uczucia, które to niego czułam. Był coraz bliżej mnie… Nasze usta w końcu się spotkały w namiętnym pocałunku. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie gdyby nie… Gdyby nie N, któremu się zachciało pić! No nie! Czemu ty musiałeś wszystko zepsuć??
- Em… Chyba nieodpowiedni moment sobie wybrałem. - powiedział ze śmiechem.
No nie! Bardzo śmieszne! Też mu kiedyś przeszkodzę w całowaniu się!
- A no tak wyszło hyung. Alice może pójdźmy do pokoju? Chciałem ci coś pokazać.
Posłusznie skierowałam się w wyznaczone miejsce. Pokoik nie był duży. Służył chłopakom tylko do spania, bo prócz posłań nic tu się nie mieściło. Hongbin zamknął za nami drzwi.
- Zamknij oczy. - powiedział.
Wykonałam wydane mi polecenie. Słyszałam, że czegoś szuka. Po chwili poczułam coś zimnego i cienkiego na mojej szyi. Mały przedmiot spoczął w zagłębieniu mojej szyi.
- A teraz otwórz oczy.
Jak wcześniej posłuchałam mojego oppy. Na mojej szyi spoczywało małe, srebrne serduszko na łańcuszku o tym samym kolorze.
- Hongbin… To jest piękne. Dziękuję.
- Spójrz na tył zawieszki.
Spojrzałam i zauważyłam tam grawer. „Saranghae Alice”.
- Ja ciebie też kocham, oppa.
Uniosłam się na palcach i pocałowałam do w policzek. Chłopak przytulił mnie do siebie i zaczął całować. Nie oponowałam, gdyż uwielbiałam to uczucie przechodzącego między nami prądu. Tym razem całowaliśmy się bardzo długo i nikt nam nie przeszkodził.
*w tym samym czasie (narracja Emi)*
- N hyung, a ty co taki cały w skowronkach? - spytał Ravi.
- Nasi Hongbin i Alice się całowali w kuchni i ich na tym nakryłem.
- No wiesz ty, co?! - wykrzyknęłam. - W takich sprawach się nie przeszkadza! Zobaczysz, jeszcze ci kiedyś coś za to zrobią.
- Uuu… Bój się hyung, bo Alice ci dupe skopie! - wykrzyknął Hyuk.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Wiadome było, że nasza mała dziewczynka by tego nie zrobiła.
Minęło już około 15 minut odkąd Alice i Hongbin zamknęli się w pokoju. Poszłam sprawdzić, czy wszystko w porządku. Lekko uchyliłam drzwi i zastałam ich całujących się. Postanowiłam nie przeszkadzać i wróciłam z powrotem do salonu.
- I jak? Co u nich słychać?
- To, co wcześniej w kuchni. Tylko tym razem nikt z nas im nie przeszkodzi.
Zgromadzeni popatrzyli się po sobie i wrócili do gry w jakąś planszówkę.
Nie orientowałam się ile czasu tak staliśmy, ale pełną świadomość odzyskałam dopiero po oddaleniu się ust Hongbina. Objął mnie w talii i przycisnął swoje czoło do mojego. Uśmiechał się. Kochałam ten jego uśmiech, był taki zaraźliwy.
- Powinniśmy iść do pozostałych, bo zaraz będą wymyślali historie z kosmosu.
- Ymm…
Poszliśmy do salonu gdzie od razy zaatakowali nas pytaniami.
- Oooo! Nasze gołąbki w końcu do nas wyszły! - wykrzyczał N.
- I jak było Alice? Hongbin był delikatny? - spytał rozbawiony Ravi.
Było tego dużo więcej, ale nie wyłapałam zbyt wiele z tego, co mówili bądź pytali.
Zapraszam na ask! https://ask.fm/Emioppa
Hyhy hyhyhyhyhyhy ❤
OdpowiedzUsuńEmi... You made my day ❤
Kocham, chcę więcej ❤
Mój UB taki ach.. ❤
Czekam ❤ ❤ ❤
Postaram się napisać jak najszybciej ;) A na priv proszę o pełną relację :3
UsuńMiśka...Lekko, zwiewnie, nieco frywolnie...I tak powinno być! Nie wiedziałam, czego się spodziewać, a efekt pozytywnie mnie zaskoczył:) Ładnie i łatwo mówisz o uczuciach...Nazywasz je i tym samym powołujesz do życia...Są częścią tego opowiadania. Polubiłam też twoich bohaterów- młodych, energicznych, kochających i kochanych, istnych "zapaleńców"...
OdpowiedzUsuńMisaki Miśka....mogę ci obiecać jedno: ja tu jeszcze wrócę :)