17.03.2015

'Zamknij oczy' Part One

Witam razem z pierwsza częścią ff dla Yuki. Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, ale no cóż. To chyba będzie moje najdłuższe dzieło, którekolwiek w życiu napisałam. Zapraszam do czytania. :)





'Zamknij oczy'


  Pierwsze, co ujrzałam po przebudzeniu, to była jaskrawa biel. W sumie zdążyłam się do niej przyzwyczaić. Przez dwa tygodnie leżałam na oddziale intensywnej terapii. Wykryto u mnie białaczkę. Przywykłam już do myśli, że jestem poważnie chora. Traktowałam białaczkę jako codzienność. Najgorsze było to, że byłam w stadium średniego ryzyka. Czyli miałam połowę szans na przeżycie, a drugie pół na śmierć. Wolałabym umrzeć, niż dalej żyć na tym świecie. Miałam dość trudne dzieciństwo. W wieku dziesięciu lat straciłam rodziców w wypadku, który ja sama spowodowałam. Nieumyślnie. Byłam wtedy jeszcze dzieckiem, ale już wiedziałam, co jest dobre, a co złe. Dalej czuję ten mocny ucisk w żołądku i łzy pod powiekami, kiedy myślę o śmierci rodziców. Następnie trafiłam do domu dziecka. Zaadoptowali mnie państwo Cha, para Koreańczyków, którzy nie mieli potomstwa. Nie wiem czemu wybrali akurat mnie spośród setek innych dzieci. Może dlatego, że mam typowo azjatyckie rysy, ale dalej utrzymuje wizerunek Europejki? Tak, jestem pół Koreanką i pół Amerykanką. Mój tato był rodowitym Azjatą, a mama urodziła się w Teksasie. Tam właśnie mieszkaliśmy aż do tego feralnego wypadku, w którym zmarli moi rodzice. Kiedy zaadoptowali mnie państwo Cha, przeprowadziliśmy się do Seulu. Nie było tu tak źle. Szybko nauczyłam się hangulu i równie szybko przystosowałam się do panujących tam norm. Siedem lat minęło na codziennym życiu zwykłej dziewczyny. I znów musiało się coś popsuć. Na lekcji w-fu dostałam piłką w łeb i straciłam przytomność - niby nic niezwykłego, ale rodzice i tak zawieźli mnie do szpitala. Pan Lee Jae Min (lekarz, który mnie badał) po wstępnych oględzinach zarządził badanie krwi, które wykazało białaczkę. Następnie zawieźli mnie na oddział intensywnej terapii, na którym leżę do teraz.
  Jęknęłam, zamykając oczy. Ta biel była stanowczo zbyt jasna. Powinni zamienić ją... no nie wiem, na różowy? Tak, ten cukierkowy kolor bardziej by tu się przydał niż ta rażąca biel. Mrużąc oczy podniosłam się na łóżku.
  - Wszystko w porządku? - usłyszałam znajomy, kobiecy głos.
  Pani Cha Yo Sung, moja macocha... tfu! moja mama, siedziała obok mojego łóżka i przyglądała się moim poczynaniom.
  - Jasne... - westchnęłam.
  Yosung była drobną kobietą o średnim wzroście. Kruczoczarne, proste włosy wiązała w luźną kitkę nad karkiem. Wyglądała jak typowa Koreanka.
  - Jesteś głodna? Coś Cię boli? Zawołać lekarza?
  W odpowiedzi pokręciłam głową.
  - Si Mon jest w pracy jakbyś się zastanawiała...
  Dopiero teraz zauważyłam nieobecność ojczyma. W sumie ostatnio mało go widziałam. Ciągle siedzi w firmie, wraca późną nocą... A ja leżę w szpitalu. Tak jakby się ze sobą mijamy. Nawet przed chorobą widziałam jak Yosung cierpi, bo jej mąż nie ma czasu ani dla niej, ani dla mnie. Tęskniłam za nim.
  - To dobrze. - wymamrotałam. - Pójdę chyba znów spać, a ty wracaj do domu i odpocznij.
  Kłamałam co do snu. Byłam całkowicie wyspana.
  - Nie, posiedzę z Tobą jeszcze trochę.
  Spojrzałam znacząco na jej ciemne wory pod oczami. Znów nie spała przez całą noc. Serce mi się krajało widząc ją w takim stanie.
  - Mamo, jedź do domu i wreszcie porządnie się wyśpij. Poradzę sobie bez ciebie.
  Z niechęcią wstała, podnosząc czarną torebkę. Zarzuciła ją zmęczonym gestem na ramię. Podeszła do mnie i całując mnie w czoło, oznajmiła:
  - Wiem. Kocham Cię, jutro też przyjdę.
  Ruszyła ku drzwiom, żegnając się krótkim "cześć".
  Kiedy zostałam sama, usadowiłam się wygodnie na łóżku. Trwałam w tej pozycji aż do przyjścia pielęgniarki. Gruba kobitka w białym kilcie pogrzebała coś przy kroplówce i wyszła. Tak było w kółko. Nie cierpiałam tej rutyny, a jeszcze bardziej nienawidziłam tego szpitala. Ile bym dała, żeby stąd się wyrwać! Chciałam znów chodzić do szkoły, spotykać się z przyjaciółmi... Żeby wrócić do stanu przed wypadkiem. Moim największym marzeniem, jest normalne życie. Ale znów nie było mi to dane.
Dopiero teraz spojrzałam na zegarek. Dwudziesta dziesięć. Ten dzień za szybko przeminął.
  Wróciłam pod kołdrę, rzucając spojrzenie na salę, na której się znajduję. Pomieszczenie było średnich rozmiarów. Obok mojego łóżka stało drugie posłanie. Na razie puste. Po mojej prawej stronie znajdowała się, pomalowana białą farbą, mała szafka nocna. A w niej leżały poskładane ubrania oraz kilka paczek różnych przekąsek. Mogłam popodziwiać seulowe widoczki przez okna, które znajdowały się na na przeciwnej ścianie. Ale nie miałam ochoty patrzeć na ten krajobraz. Nie miałam siły, aby tam podejść i obserwować przechodzących ludzi. Czułam się tutaj jak w klitce. Po za Yosung i kilkoma znajomymi ze szkoły, nikt mnie nie odwiedzał. Odczuwałam potrzebę wypłakania się, ale tak naprawdę nie mam komu się wyżalić. Nie chciałabym dodatkowo zamartwiać rodziców czy moich przyjaciół, bo i tak mieli za dużo na głowie.
  Moje rozmyślania przerwało gwałtowne wejście lekarza z pielęgniarką (a za nią szła dość liczna grupka chłopaków, którzy co chwila przekrzykiwali się nawzajem) pchającą wózek, na którym siedział młody chłopak. Głowę pochylił do przodu, jakby mu było ciężko utrzymać ją w normalnej pozycji. Doskonale widziałam jego jasno brązowe włosy, ale za nic nie widziałam twarzy. W sumie zaciekawił mnie. Rzadko się zdarza, aby z taką obstawą wprowadzali pacjenta.
  Nagle pielęgniarka odwróciła się w stronę nieznajomych chłopaków i warknęła:
  - Wyjść z sali!
  Następnie wygoniła ich z pomieszczenia, zamykając drzwi. Dopiero teraz zauważyła mnie leżącą pod kołdrą. Kiwnęła przepraszająco głową, a następnie dopchała wózek z chłopakiem do sąsiedniego łóżka. Szepnęła coś do niego, na co on chwiejnie wstał i położył się na posłaniu. Kobieta wraz z lekarzem coś jeszcze porobili przy chłopaku, ale nie widziałam dokładnie co, bo nagle zmorzył mnie sen.
  Opadłam na poduszkę, odwracając się do nich tyłem. Obiecałam sobie w duchu, że jutro zapoznam się z nieznajomym. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że właśnie ten chłopak wywróci mi życie do góry nogami.

1 komentarz:

  1. Kyaaaaaaaaaaa!!!! Ewe jak ja cię ubóstwiam!!! ❤❤❤❤ Z KIM TO OPO JEST??? ❤❤❤ piękne :''') to nic, że dopiero teraz :') będę czekać na dalszą część :') ❤ a teraz idę się pociąć mydłem w płynie przez to, że nie wytrzymał do następnej części :') nie stać mnie teraz na sensowny komentarz :''') mój mózg nie chce współpracować :') czekam ❤

    OdpowiedzUsuń