26.04.2015

'Niechciane' Part Two

I jest! Po trzech miesiącach jest! Nowy rozdział 'Niechciane'! Cieszmy się i radujmy! :D Do zobaczenia za kolejne trzy miesiące! Wasza Kochana-Jieun.





Popchnęłam drzwi i wyszłam na rześkie powietrze. Właśnie skończyły się lekcje w mojej nowej szkole. Tak, wujek zapisał mnie do innego liceum. W sumie się cieszyłam. Dzisiaj nie było tak źle. Poznałam mnóstwo ludzi robiących wrażenie miłych. Z plecakiem niedbale zarzuconym na plecach ruszyłam w stronę głównej bramy. Tam miało czekać na mnie auto wujka. Oczywiście, to nie Youngmin osobiście po mnie przyjechał, tylko jego szofer. Zza bramy zauważyłam czarny, ociekający bogactwem i arystokracją, samochód. Tak, sto procent, że to auto wujka. Przystanęłam obok niego, gdy nagle otworzyło się okno. Zobaczyłam męską twarz, na oko czterdziestoletnią, pokrytą lekkimi zmarszczkami. Ciemne włosy były częściowo przysłonięte śmieszną czapeczką z gatunku tych co noszą zwykli szoferzy.
- Panna Kim Chae Rin? - do moich uszu doszedł niski, szorstki głos
- Tak. - wymamrotałam
- Proszę wsiąść.
Ulokowana na skórzanym siedzeniu usłyszałam głos kierowcy.
- Jestem Choi Jin Young.- przedstawił się włączając silnik - Zawiozę Cię do wytwórni.
Zaskoczona, momentalnie wyprostowałam się.
- Ale jak to do wytwórni? Umawiałam się z wujem, że wrócę bezpośrednio do domu.
- Plany się zmieniły. - odrzekł lekko oschle
Aha, czyli ten dzień jeszcze się nie skończył. Miałam przed sobą szwędanie po niezliczonych korytarzach budynku SM Entertainment i spotkanie z Youngminem. Nie to, że nie lubię wuja, ale po dzisiejszym dniu marzyłam o swoim łóżku oraz świętym spokoju.
Mężczyzna ruszył autem wtapiając się w zwykły, uliczny ruch. Więcej się już nie odzywał. Ja też nic nie mówiłam, więc jechaliśmy w całkowitej ciszy.
Wyglądając przez okno podziwiałam seulskie krajobrazy. W sumie nie miałam czym się zachwycać. Nowoczesne wieżowce, galerie handlowe, malownicze parki, ogromne budynki, przytulne kawiarenki oraz tłum śpieszących się ciągle ludzi. Wszędzie w Seulu było tak samo.
Westchnęłam i odwróciłam głowę od tego widoku. Przez kolejne dziesięć minut jeździliśmy uliczkami aż wreszcie dojechaliśmy pod siedzibę SM.
- Już jesteśmy. - obwiesił pan Jinyoung przerywając ciszę, która mi lekko ciążyła
W odpowiedź kiwnęłam głową i wysiadłam.
Inaczej wyobrażałam budynek, najbardziej znanej i najbogatszej w Korei wytwórni. Była to dość sporych rozmiarów budowla pomalowana beżowo-szarą farbą. Nad wejściem widniał duży, posrebrzany napis: SMtown. Widok przez okna, który umiejscowiono co równą odległość, zasłaniały śnieżnobiałe firanki.
Stojąc tak na podjeździe i gapiąc się na wytwórnie, słyszałam jak odjeżdża bajeranckie auto, które kierował Jinyoung. Zostałam sama, westchnęłam w myślach. Chętnie bym uciekła spod firmy, ale czeka na mnie wujek. Jeszcze raz wydałam z siebie westchnięcie, tym razem na głos, po czym dumnie wkroczyłam na przestronny hol wyłożony śliskimi, błyszczącymi płytkami.
Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ogromny blat, a koło niego mieściły się olbrzymie schody prowadzące do głębi wytwórni. Po lewej stronie znajdowało się wejście do sklepu. Tak, sklepu. W środku wytwórni. Czego oni nie zrobią dla pieniędzy. Szybko rzuciłam okiem na wnętrze sklepu. Białe ściany, tego samego koloru półki oraz stoliki, a na nich czapki, ubrania, gadżety i inne duperele związane z zespołami lub solistami, którzy tutaj trenowali i osiągnęli swój wymarzony debiut. Natomiast po prawej stronie stały szerokie, obite czarną skórą kanapy, a koło nich przykucały maciupcie stoliczki. Na ścianach wisiały dziwne obrazy przedstawiające równie specyficzne kreski, spirale, trójkąty, kwadraty i temu podobne.
Podeszłam niepewnie do blatu. Kobieta, która chyba do tej pory siedziała, bo jej nie widziałam, natychmiastowo wstała uśmiechając się z wymuszeniem.
- Witam, siostrzenica pana Youngmina? - spytała lekko zmęczonym głosem
- Tak, to ja.
Byłam zaskoczona, że recepcjonistka od razu poznała, że jestem rodziną Youngmina.
- Pan dyrektor czeka na panią w gabinecie numer 104.
- Dziękuję. - podziękowałam nieśmiało - A w którą stronę mam iść?
- Najpierw schodami, a na prawo będzie winda. Wciśnij 3 piętro i gdzieś tak w środku korytarza będzie gabinet. - wytłumaczyła
Podziękowałam jeszcze raz, a następnie ruszyłam. W myślach ciągle powtarzałam instrukcję, która podała mi recepcjonistka. Schody, prawo, winda, trzecie piętro, środek. Przejście przez schody było łatwizną. W sumie odnalezienie windy i wciśnięcie guzika z numerem trzy też nie było takie trudne. Wyszłam na korytarz. 100, 101, 102, 103... Odliczałam w myślach rzucając okiem na numerki przyklejone do drzwi, które mijałam. 104! Odetchnęłam z ulgą. Jednak trafiłam.
Podeszłam do drzwi i nieśmiało zapukałam. Zza nich usłyszałam krótkie 'Proszę!', a następnie weszłam niepewnie uchylając drzwi.
Pokój był dość dużych rozmiarów. Podłogę wyłożono jasno brązowymi panelami. Ściany zostały do połowy wyłożone białą lamperią, a drugą część pomalowano na surowy, stalowy kolor. Na na przeciwnej ścianie mieściło się jedno podłużne okno, które częściowo zasłoniła rzymska roleta koloru takiego samego jak boazeria. Po prawej stronie stały szare, nowoczesne szafki, które zajmowały co najmniej połowę długości ściany. A za nimi dostrzegłam kwadratowe akwarium stojące na specjalnym blacie, w którym pływały małe, kolorowe rybki. Urocze. Natomiast po lewej znajdowała się ogromna obita białą skórą kanapa, a za nią, w rogu pomieszczenia, ujrzałam mini barek z alkoholem. Wujek siedział za czarnym, mahoniowym biurkiem, które umiejscowiono na środku pokoju. Mężczyzna sam coś pisał w laptopie i nawet nie podniósł wzroku, gdy weszłam.
- Um, cześć? - przywitałam się
Youngmin wreszcie na mnie spojrzał. Uśmiechnął się łagodnie.
- Cześć, Chaerin. Usiądź. - wskazał na fotel stojący przed jego biurkiem; posłusznie spełniłam jego rozkaz - No opowiadaj, jak pierwszy dzień w szkole?
Wygodnie usadowiłam się na siedzeniu. Wzruszyłam ramionami, bo w sumie nie miałam co opowiadać.
- Całkiem fajnie. Poznałam mnóstwo ludzi. - odpowiedziałam lakonicznie
Wuj zamknął laptopa, po czym oparł się o fotel, w którym sam siedział.
- Cieszę się. A jak podoba Ci się wytwórnia? Z początku może Cię trochę przerażać, ale z czasem się przyzwyczaisz.
- Jest super. Naprawdę. Jedno mnie zastanawia... Jakim cudem Jinyoung i ta recepcjonistka mnie poznali? Przecież nigdy mnie nie widzieli.
No co wujek wyjaśnił:
- Jesteś siostrzenicą samego dyrektora największej wytwórni muzycznej w Korei Południowej. Chciałem, aby Cię traktowano z szacunkiem to po prostu pokazałem im i wszystkim innym pracownikom twoje zdjęcie.
'Samego dyrektora największej wytwórni muzycznej w Korei Południowej' Co? Czy on to naprawdę powiedział? Brzmiało to tak bufoniaście i nadęcie. Nie lubiłam aroganckich osób, ale nie dziwię się Youngminowi. Być CEO takiej wytwórni? To po prostu był zaszczyt, że jestem jego siostrzenicą. Ale z tym szacunkiem mógł sobie darować. Każdy jest sobie równy. Nawet taki 'dyrektor największej wytwórni muzycznej w Korei Południowej' powinien okazać chociaż trochę uznania do, no nie wiem, sprzątaczki? Po prostu pieniądze pomieszały mu w głowie.
- No i będziesz tutaj częściej wstępować.
Podniosłam z fotela jak opatrzona.
- Dlaczego?!
Mężczyzna zmierzył mnie poważnym wzrokiem. Zażenowana, że tak gwałtownie zareagowałam, znów opadłam na siedzenie.
- Będziesz mi pomagać. Ciężkie jest życie dyrektora...
'... największej wytwórni muzycznej w Korei Południowej' dokończyłam w myślach. Nawet nie musiałam go się słuchać. Wiedziałam, że znów będzie recytować ten tandetny tekst.
- Oprowadzić Cię po wytwórni? - zaproponował - Akurat mam wolnych parę chwil.
- A mogę najpierw pójść do łazienki? - zapytałam szybko
Jeśli jest tu jakaś, dodałam w myślach.
Kiwnął głową.
- Na końcu tego korytarza. Mam nadzieję, że poznasz, które to drzwi. - wyjaśnił, po czym ja wstałam i udałam się na korytarz
Pusto. Serio nikt akurat tędy nie przechodził. Coraz bardziej myślałam, że ta cholerna wytwórnia jest opuszczona. Nawet kiedy szłam na pogawędkę z Youngminem nikt mnie nie wymijał.
Ruszyłam w prawą stronę, na koniec korytarza. Z ulgą weszłam przez drewniane drzwi, na których pisało: Toaleta. Prościzna. Byłam dumna z siebie, że odnalazłam łazienkę. Podeszłam do umywalki i otworzyłam kran z zamiarem odświeżenia się.
- Co ty tu robisz? - nagle usłyszałam za moimi plecami - To męska toaleta.
Odwróciłam się zaskoczona. Ujrzałam wysokiego chłopaka, który patrzył się na mnie jak na wariatkę. Miał na głowie przechodzące przez pierdyliard odcieni szarości włosy, przez co nie mogłam zidentyfikować ich koloru. Ciemne oczy świdrowały mnie na wylot. Owalna twarz, kształtne usta, prosty nos... Idealny, westchnęłam z rozmarzeniem w myślach. Ubrany był w bluzkę z krótkim rękawem i czarne dżinsy. Zauważyłam na jego twarzy pojedyncze kropelki potu. Czymś się ewidentnie zmęczył, a co za tym idzie, zapewne ciężkim treningiem. A trening to... trainee? Za Chiny nie był pracownikiem. Tak, na pewno trainee.
- A-Ale pisało, że to jest damska toaleta... - wydukałam
Nagle uświadomiłam sobie, że na drzwiach pisało tylko 'Toaleta', a pod nim był obrazek, ale nie zwróciłam na niego uwagi. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że to był obrazek mężczyzny. Gratuluje Chaerin! Weszłaś do męskiego kibla, nawet nie patrząc się na cholerny rysunek!
Chłopak uśmiechnął się z zakłopotaniem.
- Pierwszy raz w SM?
W odpowiedzi zażenowana kiwnęłam głową.
- Nie martw się, każdemu może się zdarzyć. - pocieszył mnie, po czym dodał: Trainee?
Dalej się jąkając, odpowiedziałam:
- Nie, przyszłam do wujka. A ty trenujesz ?
- Już zadebiutowaliśmy. Zaraz, nie kojarzysz mnie? Nie kojarzysz sławnego EXO?
- A mam kojarzyć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
Co oni mają z tą sławnością? Myślałam, że tylko wujek tak się przechwala, ale no cóż... Zaczęło mnie to denerwować. Znów kolejna osoba, która będzie traktować innych z góry, bo jest w jakimś tam EXO. Po za tym nigdy nie słyszałam o takowym zespole. Powoli odzyskiwałam rezon, a z jąkającej się dziewczynki zamieniałam się w arogancką... dziewczynkę. Dalej mi wstyd było, że pomyliłam męski kibel z damskim.
- Jak masz na imię? - spytał nagle ignorując moje wcześniejsze pytanie
Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy do pomieszczenia wszedł kolejny chłopak krzyczący:
- Chanyeol! Szybciej się załatwiaj! Trening czeka!
Wreszcie mnie zauważył, a z wrażenia stanął w drzwiach.
- Transwestyta?
Tak, te pytanie było skierowane do mnie. Czułam jak policzki palą się ze wstydu. Wujku, zabiję Cię!

1 komentarz:

  1. "- Transwestyta?"
    Padłam XD

    *wcale nie spodziewałam się, że to z Chanyeolem będzie* *nie, wcale* *XDD*
    ChanLyn, fighting!

    OdpowiedzUsuń