23.08.2015

Pokonana samotność

Dla ciebie Emi, udało mi się zdążyć przed północą xD Nie zabijesz mnie, prawda? ~Narica



Emi x Max (Changmin z DBSK)

Pokonana samotność

Byłam kiedyś według innych nazywaną dziwną nastolatką. Nie miałam żadnej przyjaciółki, z nikim nie rozmawiałam, nie ufałam ludziom. Każdy potrafi tylko kogoś ranić, więc po co mi znajomi? Wolałam siedzieć sama w ciemnym, pozasłanianym roletami pokoju. Cisza i samotność mnie nie przytłaczała, miałam przynajmniej dużo czasu dla siebie, by myśleć. Nie wiem co, ale coś wewnątrz mnie kochało muzykę, zawsze gdy słyszałam jakąkolwiek koreańską piosenkę moje nogi same rwały się do tańca, a moja babcia dawała mi lekcje śpiewu.
Szłam właśnie do miasta, bo mama mnie wysłała po jakieś zakupy, dała mi kartkę na którą nawet nie spojrzałam tylko wzięłam ją wraz z pieniędzmi. Po drodze widziałam dużo plakatów z napisem „SM Entertainment ogłasza nabór do nowego girls bandu, potrzebujemy trainee, jeśli wierzysz w swoje umiejętności, przyjdź do nas na casting”. Prychnęłam pod nosem i poszłam do sklepu, jednak cały czas miałam tak jakby przed oczami ten napis.
„Może to nie taki głupi pomysł. Raz się żyję, pójdę na ten casting.” – pomyślałam.
W drodze powrotnej zapisałam sobie potrzebne dane i zaniosłam zakupy, rodzicielka podziękowała, a ja wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się co mam zatańczyć i zaśpiewać, potrzebowałam dwóch piosenek.
Po długich poszukiwaniach do tańca wybrałam Shinhwa – Only one, a do śpiewania zaś H.O.T – Candy. Byłam zadowolona ze swojego wyboru. Na szczęście umiałam już to, wystarczyła mi tylko chwila na przypomnienie i gotowe. Nucąc utwór zasnęłam. Casting miał się odbyć następnego dnia koło godziny 12.
Rano wstałam, leniwie poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam porządnie. Na początku myślałam nad nałożeniem czegoś kolorowego, ale spoglądając na moją szafę znalazłam bardzo mało takich ubrań. W mojej garderobie przeważała czerń. Więc ten problem nie zaprzątał mi długo głowy, nałożyłam luźny T-shirt, przydługą bluzę dresową i rurki. Przejrzałam się w lustrze i uczesałam jeszcze włosy. Zeszłam na dół do kuchni by zjeść śniadanie. Wyjęłam z szafki moje ulubione płatki śniadaniowe i usiadłam przy stole zalałam je mlekiem i w spokoju zajadałam się moim pierwszym posiłkiem tego dnia. Powiedziałam mojej mamie o moich planach i opuściłam dom.
Stałam pod budynkiem SM Entertainment i spokojnie oddychałam. Nie stresowałam się tak jak większość zebranych. Parę osób próbowało do mnie zagadać, gdy weszłam do poczekalni, jednak ja jak zwykle nie byłam przychylna wszelkim rozmową. Podeszłam do okienka odebrać swój numerek, usiadłam na krzesełku. Nie chciałam tak jak inni przećwiczyć. Byłam pewna, że wszystko zapamiętałam. Gdy w pomieszczeniu zrobiło się już bardzo mało ludzi zawołali mnie.
- Annyeong haseyo, mam na imię Emilia, z pochodzenia jestem Polką, ale od dość długiego czasu mieszkam w Korei Południowej.
- Miło nam poznać – zaczęła jedna z kobiet siedzących za dużym stołem. - To jest teraz jakby pierwsza runda, w której musisz zaprezentować swój taniec. Jeśli zdasz następny będzie śpiew. Życzymy powodzenia.
W głośnikach rozbrzmiała znajoma mi piosenka. Wykonywałam znajome mi ruchy, ciało zsynchronizowało się z melodią. Wszystko było idealne. Bez żadnej pomyłki. Nawet jeden moment, z którym często miałam trudności, dziś poszedł mi gładko. Gdy skończyłam podziękowałam i wyszłam z sali czekając na wyniki.
Po pewnym czasie na tablicy zostały wywieszone imiona i nazwiska. Przyglądałam się kartce zdziwiona. Potem zostałam szturchnięta przez jakiegoś chłopaka, który pokazał, żebym poszła za nim. Tak też zrobiła. Zaprowadził mnie na ogromną sale treningową, gdzie miał odbyć się 2 etap. Znowu jakaś dziwna numeracja. Odchrząknęłam parę razy by się lepiej przygotować do śpiewu. Zaprosili mnie do pomieszczenia obok.

***

Po tygodniu przysłali mi w liście wyniki. Moja intuicja mnie nie zawiodła, zdałam. Miałam stawić się w biurze następnego dnia po południu. Czekała mnie rozmowa z CEO. Pochwaliłam się, co nie było w moim zwyczaju mojej kochanej babci. Szybko poszłam spać, cały dzień pomagałam rodzicom, więc byłam mocno wykończona.
Nazajutrz obudziłam się po 12. Lato, wakacje, kochałam spać do późna. Ubrałam się od razu jakoś wyjściowo, zeszłam do kuchni zjeść śniadanie.
Po godzinie 16 wyszłam z domu do umówionego miejsca. Weszłam tylnym wejściem do budynku. Zapytałam recepcjonistki o drogę do biura CEO. Usiadłam pod drzwiami słysząc dochodzące głosy z pomieszczenia. Gdy w środku nikogo już nie było delikatnie zapukałam i weszłam. Po prawej stronie, tak jak i po lewej były ustawione szafki z książkami i jakimiś dokumentami, na wprost zamiast ściany były szyby, duże okna, a przed nimi Lee Soo Man za swoim biurkiem.
Przedstawiłam mu się, opowiedziałam o swoim znikomym kontakcie z ludźmi. Obgadaliśmy warunki umowy kontraktu. Może nie był jakiś super, ale pasował mi, a to było dosyć dziwne. Zostałam przydzielona do 4-osobowej grupy. Zaczęłyśmy przygotowania do debiutu. Każda dawała z siebie jak najwięcej.

***

Wszystko było fajnie zaplanowane, debiut za niecały rok, a mnie przytrafiła się katastrofa. Wybiegłam z domu uciekając na moją salę treningową, która właściwie stała się moim drugim pokojem. Podeszłam do jednej ze ścian i osunęłam się na ziemię. Zaczęłam płakać, łzy, które niedawno nie mogły wypłynąć, teraz spływały ze zdwojoną siłą. Skuliłam się.
Moją babcie oraz dziadka przewieźli do szpitala bo wykryto u nich jakąś dziwną chorobę. Lekarze kazali by nasza rodzina (tylko osoby co mieszkały w jednym domu) poszła na badania. U mnie nic nie wykryto, ale u rodziców tak. Przez to groziła im śmierć. Możliwe, ze zostało im tylko parę dni życia.
Usłyszałam jak drzwi się otwierają, ale nie podniosłam głowy, nie chciałam by ktoś mnie zobaczył w takim stanie. Ktoś odłożył torbę i podszedł do mnie.
- W-w porządku? – usłyszałam przyjemny, ciepły, męski głos.
- Ani… - powiedziałam cicho. Mimo, ze nie lubiłam rozmawiać z kimkolwiek, teraz potrzebowałam rozmowy.
- Co się stało? – chłopak kucnął obok mnie i pogłaskał mnie po plecach.
- M-moi dziadkowie i rodzice chorują na tą samą chorobę… Lekarze nie dają im dużo czasu. Mogą zginąć w każdej chwili. To wszystko moja wina, gdybym nie poszła na to przesłuchanie miałabym więcej czasu dla nich…
- Nie obwiniaj się, to nie jest twoja wina. Wiesz… Mogli się jakimś jedzeniem zatruć czy coś… Nie poddawaj się. Musisz stać się silniejsza. Oni pewnie tego chcą, chcą byś była szczęśliwa, by udało ci się zadebiutować. Na pewno kochają ciebie. – młody mężczyzna delikatnie przyciągnął mnie do siebie bym wtuliła się w jego tors.
- Dziękuję, nie spodziewałam się, ze ktoś będzie chciał mnie jakoś pocieszyć. Potrzebowałam rozmowy… Dziękuję.
- Jestem Changmin, ale mów mi Max.
- Emilia…
Posiedzieliśmy tak jeszcze z chwile. Potem przenieśliśmy się na kanapę po drugiej stronie sali, (Nie, nie będzie gwałtów niespodzianek) kontynuowaliśmy naszą rozmowę. Otworzyłam się przed nim. Przełamałam swoją barierę. Udało mi się z kimś normalnie pogadać.
Zaprzyjaźniłam się z nim. Max pomógł mi od razu po tym jak parę dni po naszym pierwszym spotkaniu moi dziadkowie zmarli. Starał się mnie pocieszać i opiekował się mną. Jednak coś w nim zaimponowało mnie, zauroczył mnie. Chciałam odtrącić myśli, ze może mi się on podobać.
„Przecież to mój pierwszy przyjaciel, nie chce go stracić” – pomyślałam.
Tak już ponad dwa miesiące się okłamywałam. Ten jego głos, uśmiech… Czemu on musi być taki przystojny? To jakaś kara dla mnie?
Szłam do podziemnego pomieszczenie, w którym jak co miesiąc odpoczywaliśmy od treningów, niektórzy pili alkohol, inni zabawiali się na parkiecie. Taka impreza tylko dla członków SM. Usiadłam na jednej z kanap w rogu, po chwili jakby wyrósł spod ziemi znalazł się przede mną Max. Zabrał ze stolika swoje ulubione cukierki i przysiadł po mojej prawej stronie. Pogadaliśmy trochę i wyszliśmy na dwór. Szliśmy spacerkiem w stronę mojego domu. Changmin miał tego dnia zostać na noc bym nie była samotna. Już dwa miesiące bez moich dziadków, rodzice dalej walczyli o życie. Rozłożyłam łóżko w starym pokoju babuni, położyłam świeżą pościel. Młody mężczyzna poszedł szybko wziąć prysznic. Ja w tym czasie zaczęłam przygotowywać swój pokój.
Gadaliśmy o wszystkim do późna w nocy. Jednak mnie jako pierwszą zmorzył sen. Nawet nie wiem kiedy, po prostu zasnęła.
- Nie zdajesz sobie sprawy co robisz z moim sercem. – wyszeptał i ucałował moje czoło.
Poprawił mnie na łóżeczku bym miała wygodniej. Sam posiedział jeszcze chwilę wpatrując się we mnie. Bił się z myślami. On także czuł do mnie coś innego, coś większego niż zwykła przyjaźń.
- Jutro… Nie to już dziś będzie. Powiem ci o swoich uczuciach… Wiem, ze mogę to wszystko zniszczeć, ale nie potrafię wytrzymać. Mianhe, Emi…
Opuścił pokój, poszedł „do siebie”. Przez dłuższy czas nie mógł zasnąć, jednak udało mu się. Zapadł w sen z pięknym uśmiechem na twarzy.
*
Obudzona przez promienie słońca wyciągnęłam się na pościeli i dosłownie spadłam z łoża. Narzuciłam na siebie szlafrok i powędrowałam do kuchni zrobić śniadanie, dla siebie jak i Max’a. Udały mi się naleśniki. Nałożyłam na dwa talerze i poszłam obudzić śpiocha. Nie było łatwo, ale udało mi się go zepchnąć.
Po śniadaniu chłopak zabrał mnie na spacer. Szliśmy piękną, leśną dróżką. Końcówka sierpnia, a żółte liście niestety już opadły z drzew. Poprosił bym usiadła na jednym z wielu pieńków drzew.
- Emi… Zbierałem się trochę z tym. Wiem, że możesz mnie po tym znienawidzić, ale ja już dłużej nie mogę… Kocham cię…
- M-max… Ja chyba ciebie też. Tylko proszę naucz mnie kochać, nigdy nikogo nie kochałam tak, poza rodziną.
- Dziękuję. Obiecuję, ze nauczę ciebie. Razem zadebiutujemy już jako para.
Po tym pocałował mnie w czoło i wróciliśmy uśmiechnięci do domu. Dzięki niemu otworzyłam się na ludzi. Pomógł mi wyjść z cienia.


 „Max, dziękuję.” – napisałam na kartce i szybko schowałam tak by nie zauważył do jego portfela. 


___________
Mianhe za błędy, brak weny, ona ma urlop jeszcze XD 
Coś z siebie wydusiłam, pewnie nie jest takie jak chciałaś, teraz mi będziesz jeszcze pewnie narzekać x.x 
Starałam sie jak co x.x. 

2 komentarze:

  1. Pisałaś, że długie będzie -_-
    Foch forever normalnie. Opo dla ciebie nie będzie -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam no xd ja nie umiem długich, weny nie mam, czasu nie mam, x.x
      Idę umrzeć xx

      Usuń