15.11.2015

Sungoh - "Zupełnie inna osoba"



Paring - (Ja) - Narica x Sungoh
Tytuł - "Zupełnie inna osoba"
Długość - 1724 słów
Czas pisania - 1 dzień (środa, 28 października 2015)
N/A - Jest to opowiadanie z mojego drugiego bloga
 - 24kopo 
Zaparszam na niego ;) 

Miłego czytania~!


 - Narica, uważaj! Cory za tobą! – szybko odwróciłam się gdy usłyszałam głos swojej przyjaciółki.
  Byłyśmy takimi szkolnymi chuligankami. Obie lubiłyśmy się bić, zawsze i wszędzie. Nie ważna była płeć czy wiek, po prostu dawaliśmy tej osobie nauczkę. Cała szkoła nas się bała do czasu, aż nie pojawiła się grupa chłopaków, którzy zostali okrzyknięci w szkole mianem utalentowanych bożyszczy. Teraz tylko o nich mowa. Właśnie, o nich! O nas nagle zrobiło się trochę ciszej, nie byłyśmy już w takim centrum jak dawniej. Nawet nie wiecie jakie to denerwujące. Być na jakiejś dobrej, wysokiej pozycji, być popularnym i w chwilę to wszystko stracić. Ech, to takie frustrujące.
  Właśnie dlatego, gdy tylko wracałyśmy ze szkoły i napotkałyśmy ich przy mostku, przy którym zawsze spotykały się jakieś grupy wdałyśmy się w bójkę. Jedni lubili tam po prostu wygłupiać się z przyjaciółmi, inni tańczyli, zbierali sobie publiczność. Część jeszcze bardziej utalentowana śpiewała, a czasem nawet łączyli te wszystkie czynności.
 - Panna wrażliwa dostała w czuły punkt i chce się wyżyć? Nie jesteś już popularna. Hah, nawet nie jesteś taka groźna jak mówią plotki! – krzyki najbardziej denerwującego członka tej całej hałastry mnie porządnie rozdrażniły, a dokładniej to Sungoh’a.
 - Zamkniesz się w końcu? Jedyne co umiecie to udawać, że umiecie tańczyć i coś tam śpiewać. Pewnie te faneczki w szkole zebraliście ze względu na wygląd. Wy to nawet bić się porządnie nie umiecie, i wy jesteście facetami?!
  Kisu zakradł się od tyłu, jednak był bardzo nieostrożny, było słychać jak podchodził i oddychał. Uchyliłam się i z pół obrotu mu przywaliłam pięścią w twarz. Potem z jakiś skrzyń skakał Daeil… Tsa, niespodziewany desant z góry? Oni serio nie wiedzieli co to znaczy walka, czym jest walka. TU wystarczyło tylko kucnąć i z jedna nogą wyprostowaną zrobić piękny obrót o 360, na podłodze leżał już Kim Jeunguk. Podczas bitwy, nie stoi się jak jakiś słup przy osobie atakującej. Tą niewiedzę łatwo było wykorzystać, na padniętego Jeunguk’a spadł Dae. Podobnie, czyli na ziemi skończyli Hui i Jinhong.

Kolejni z głowy.

 - Cory i Sungoh, tak? – spytała Kiko.
  Kiko była japonką, waleczną i odważną. Znamy się już od piaskownicy, jednak „rozrabiać” zaczęłyśmy dopiero w gimnazjum. Co niektórzy uważali za dziwne, obiecałyśmy sobie, ze nigdy nie sięgniemy po różnego typu używki, alkohol czy papierosy. Nie kręciły mnie bójki po pijaku. Na trzeźwo wszystko lepiej komuś wygarnąć, no tak, w zależności dla kogo i jaki kto ma charakter.
 - To teraz jeden na jednego?
 - Najwidoczniej. Może tak będzie sprawiedliwie. – powiedział Joohyung.
 - Sprawiedliwość? Nie wiem czy wiesz, ale takiego czegoś już dawno nie ma. Nic nie jest sprawiedliwe. W dodatku pewnie jesteście tacy dobrzy jak swoi koledzy. – prychnęłam podchodząc do koleżanki.
 - W ogóle jak taka siła mieści się w takim malutkim ciele? Niska, płaska. Tutaj muszę się zgodzić, że nic nie jest sprawiedliwe. Bóg poskąpił ci rozmiarów. – drwił ze mnie Yoo.
  Pałka się przegięła. Rzuciłam się na niego z pięściami. To akurat fakt, niska byłam, ale na pewno nie płaska. To, że nikt mnie nigdy nie widział mnie bez dużej bluzy dresowej, pod którą moje piersi były dokładnie związane bandażem. Nie chciałam by były widoczne. Już w podstawówce się mnie czepiali, bo były dość duże jak na dziewczynkę. W sumie jest to jeden z moich sekretów, nigdy nie pokazuje publicznie swego ciała. Jedynymi wyjątkami są jakieś spotkania czy ceremonie urządzane przez moją mamę, która oczywiście nie interesuje się moim życiem i każe mi nakładać sukienki bądź spódniczki. Zebraniami i wezwaniami do szkoły zajmuję się bardzo potulny tatusiek. Nie wiem jak udało mu się uwieźć szanowną panią prezes. Jej praca była bardzo dobra, przynajmniej dużo zarabiała i często nie było jej w domu.
  Sungoh bronił się, odpychał moje ataki. Co jakiś czas sam przerzucał się na ofensywę. Brakowało nam jeszcze dobrej muzyki, powstałby z tego piękny taniec. Ciągłe blokowanie się nawzajem. To nawet wyglądało jakbyśmy to wcześniej ustalili, byliśmy bardzo zsynchronizowani, po prostu przewidywaliśmy ruchy drugiej osoby. To było naprawdę niepokojące. Nie dość, że sama gadką mnie bardzo wkurzał, to jeszcze teraz tym.
  Kątem oka spojrzałam na Kiko i Corego. Oni tylko gadali stojąc naprzeciwko siebie. Co to miało być? Nie zachowywała się jak moja Ki, była jakaś rozkojarzona, taka… zakochana?
 - Wiesz, że się nie patrzy na inne osoby podczas walki?
 - Ja w przeciwieństwie do ciebie to wiem i nie patrzę się na nich.
 - To co przed chwila robiłaś? Przestraszyłaś się mnie? A może zawstydziłaś się moją obecnością?
 - Hah, śmieszny jesteś. Zbrzydło mi patrzenie na ciebie, aż mnie mdli od tego widoku.
Chwila jego nieuwagi i dostał z prawego sierpowego. Och, jaka szkoda takiej pięknej twarzyczki. Potem tylko kopnięcie z półobrotu. Chłopak przewrócił się i leżał na ziemi. Kolejny pokonany. Jeszcze tylko ten Cory. Czemu Kiko się nim nie zajęła?!
 - Kiko! Co to ma być?
 - Narica, bo ja…
 - No? Co ty?
 - Przepraszam, nie mówiłam ci tego, ale ja... Ja zakochałam się w Joohyungu.
 - Żartujesz sobie, tak?  - dziewczyna pokręciła tylko głową, podeszła do mężczyzny, przytuliła go.
Odwróciłam się i pobiegłam w przeciwna stronę. Zdradziła mnie.

***

 - Gala?!  - krzyknęłam, kiedy mama łaskawie powiedziała mi, że została zaproszona na galę wraz ze swoją rodziną. Po co ja im tam? Spotkanie prezesów oraz ceo z wszelakich wytwórni z podopiecznymi.
 - Mówiłam ci o tym ostatnio... A może to było do twojego taty? Idź do pokoju nałóż tą czarną sukienkę, a buty zaraz poszukam.
 - Nie chce.
 - Słuchaj. Wiesz, że takie imprezy są dla mnie ważne.
  Wkurzona trzasnęłam drzwiami za sobą. Rzuciłam się na łóżko. Ona zawsze wynajdywała jakieś spotkania w nieodpowiednim czasie. Od mojej bójki z 24k minęło jakieś dwa dni. Nie poszłam przez ten czas do szkoły. Czułam się oszukana przez swoją najlepszą przyjaciółkę.
Niechętnie wyjęłam z szafy sukienkę. Zdjęłam swoje ubranie rozwiązując przy tym bandaż. Ta kiecka bardzo dokładnie podkreślała moje kobiece kształty, które zawsze chciałam ukryć. Długie włosy rozpuściłam oraz rozczesałam.
 - Narica! O, gotowa?
 - Chyba tak...
 - Chodź po buty i jeszcze makijaż ci zrobię i będzie pięknie.
   Pod budynek podjechałyśmy z jej osobistym szoferem. Ciężko było mi chodzić na szpilkach. Nienawidzę ich. Muzyka w środku była bardzo głośna, bardzo otępiająca. Zostałam zaproszona na galę, a nie na zlot fanów Chopina i reszty tej muzycznej bandy. Nie kręciły mnie spokojne piosenki, jednak do kompozytorów miałam wielki respekt.
 - Narica?
Odwróciłam się słysząc znajomy głos. Nie. Tylko nie on
 - Sungoh?! Co ty tu robisz?! 
 - Mógłbym zapytać o to samo... Możemy porozmawiać na zewnątrz? 
 - Ech... Dobrze. - Opuściliśmy budynek. - To o czym chcesz pogadać?
 - Po pierwsze, wow. Nie spodziewałem się tego po tobie. Po drugie, czemu nie było cię w szkole? No i czemu teraz jesteś taka spokojna?
 - Muszę się pilnować, bo matka grozi mi wysłaniem za granicę. Wszystkich tutaj zna, dlatego muszę udawać zwykłą, spokojną dziewczynę. A co do szkoły... Nie ważne.
 - Po tej bójce, nie wiem czemu, ale gdy cię nie było martwiłem się o ciebie.
 - Nie potrzebnie. To się chyba zaraz zacznie, muszę wracać.
 - Spokojnie, jeszcze co najmniej pół godziny.
  Momentami miałam ochotę mu porządnie przywalić, jednak wzrok strażnika pilnującego wejścia nie pomagał. Teraz byłam tylko bezbronną nastolatką. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak dobrzy przyjaciele.
 - Wstawaj, chyba tamto się zaczęło. – powiedziałam.
 - Nie chce mi się.
 - Mam ci przywalić?  Wiesz, że potrafię.
 - Moja twarz jeszcze pamięta.
  Wchodząc na salę pobiegła do nas moja mama. Zaczęła zasypywać chłopaka dużą ilością pytań. Zależało jej na połączeniu sił z Choeun Entertainment. Praca, praca i jeszcze raz praca. Tylko to się dla niej liczyło.
 - Mamo, nie męcz go. Znajdź ceo, będzie łatwiej.
Kobieta pomachała młodzieńcowi na pożegnanie i uciekła do grupy biznesmenów.
 - T-to była twoja mama? – zająknął się.
 - Niestety.
 - Niestety? Wiesz jaka ona jest popularna?! 
 - Ona się mną nie interesuje, a ja nią. Proste.
  Na sali było już pełno ludzi. Rozdania nagród, przemowy, gadanie o tym jak ktoś jest wspaniały. Nawet mojemu tacie dali nagrodę. Za co? Tego nie usłyszałam, bo zajęłam się wzajemnym szturchaniem Yoo. Po tym wszystkim 24K zaprosili mnie na jakieś przyjęcie. Niestety miała pojawić się na nim Kiko. Miałam odmówić, jednak Oh zmusił mnie.
 - Przepraszam was za tą ostatnią bójkę. – ukłoniłam się na wyraz skruchy.
 - Narica, to naprawdę ty? – spytał zdziwiony maknae.
 - U-um…
 - Zaraz jeszcze Cory przyjdzie i zaczynamy imprezę, co?
 - Cory – zwrócił się do mnie ciemnowłosy, z którym dziś najwięcej rozmawiałam  - On przyjdzie z twoją przyjaciółką. Czuła się bardzo źle z tym, ze ciebie nie było. Tęskni za tobą. Wybaczysz jej?
 - Postaram się…
 - Naruś, dlaczego teraz jesteś taką inną osobą? Jesteś za bardzo spokojna i nosisz sukienkę.
 - Jak chcesz mogę cię pobić, albo może chcesz mieć spotkanie z tymi szpilkami?
 - Nie, przepraszam noona~!
 - Nie nazywać mnie Naruś na przyszłość, nienawidzę tego zdrobnienia.
Do Sali w której byliśmy, a dokładniej to do salki treningowej chłopaków weszli roześmiani Cory i Kiko. Chciałam odwrócić wzrok od jej spojrzenia.
 - Ki, Joohyung Narica ma wam coś do powiedzenia. – wypchał mnie do przodu Daeil.
 - Ano… Przepraszam za to co się ostatnio stało i chyba… Chyba kończę z bójkami.
 - Cooo?! – wszyscy równo krzyknęli.
 - To aż takie dziwne?
  Chłopaki zgaśli światła, a zapalili świeczki ustawione na bocznych pułkach. Mimo półmroku wszystko można było dostrzec. Włączyli swoją najnowszą piosenkę, czyli „Super Fly”. Wszyscy tańczyli ten dziwny układ, a mnie uczył go Sungoh.  
Po przyjęciu Yoo odprowadził mnie do domu i nakazał przyjść następnego dnia bez dużej bluzy. Tak też zrobiłam, bandaż pozostał w domu. Ubrałam tylko biały top na ramiączkach, na to czarny sweter oraz ciemne legginsy.
  W szkole wszyscy, nawet nauczyciele byli zaskoczeni moją zmianą. Do tego wszystkiego nawet nałożyłam moje okulary, wyglądałam jak wzorowa, grzeczna uczennica. Na przerwie Sungoh zgarnął mnie na dach.
 - Dziwnie się czuję jak wszyscy się tak na mnie patrzą. Oddaj swoją narzutkę. – powiedziałam.
 - Nie.
 - Ah… Czemu?
 - Bo tak jest dobrze. Chciałbym coś tobie powiedzieć… - chłopak widocznie zdenerwowany powoli podszedł do mnie, tak, że dzieliła nas niewielka odległość. – Zostaniesz moją dziewczyną?
 - Prędzej ochroniarzem chyba. – zaśmiałam się.
 - Pytam poważnie!
 - Hm… Mam wnioskować, że zakochałeś się po tym jak ci przywaliłam i wyzwałam?

  Młody mężczyzna nic nie odpowiedział, po prostu wpił się w moje usta, łącząc je ze swoimi w delikatnym pocałunku. Swoje ręce ułożył na moich policzkach. Może i ta przemiana wyszła mi na dobre. Od teraz już nie jestem postrachem szkoły, ale dziewczyną Sungoh’a z 24K, a dziewczyny, które mi zazdroszczą, boją się nawet do mnie podejść. 



~Narica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz