17.11.2014

Nowy uczeń

Opowiadanie dla : Kim Hye Won

Przepraszam, że tak długo, ale moja wena, raz była, a raz nie :/. Mam Nadzieję, ze ci sie spodoba i oto chodziło :). I mam nadzieję, ze jest długie (jak dla mnie jest! - 1757 słów ^^)

Dziękuję za pomoc dziewczynom :3 Bardzo mi pomogłyście! 

Miłego czytania :D ♥♥♥



***


Siedziałaś pod klasą oczekując dzwonka. Twoja mama kazała ci iść do szkoły mimo iż strasznie ci się nie chciało. Byłaś najlepszą uczennicą w klasie, lecz byłaś także strasznie leniwa. Twój kolega z klasy chciał, żebyś dawała mu korepetycję, jednak odmówiłaś. Szybko znajdowałaś jakieś wymówki.

*Dryń, dryń*

Weszłaś razem z innymi uczniami do klasy. Pomieszczenie było nie za duże, nad tablicą znajdowała się dość sporych rozmiarów flaga Korei Południowej, a z tyłu sporo szafek.
- Chciałbym wam przedstawić nowego ucznia, od dziś będzie chodził z wami do klasy, przyjmijcie go ciepło. – oznajmił nauczyciel.
- Hello, my name is Luhan. I'm not good in Korean. I'm better in English, sorry. (Cześć, mam na imię Luhan. Nie mówię dobrze po koreańsku. Lepiej mówię po angielsku, przepraszam.) – przedstawił się Chińczyk.
Zauważyłaś, ze w zasadzie każdy patrzył się na niego z pytającą miną, gdyż w tej szkole mało kto znał dobrze angielski. Jedynie ty rozumiałaś go bardzo dobrze.  Musiałaś wyprowadzić się z ojczystego kraju, ponieważ twoi rodzice dostali tu lepszą, i bardziej opłacalną pracę. Od początku roku szkolnego jakoś zdążyłaś się już przyzwyczaić do tutejszego trybu nauczania.
- Karina! – z zamyśleń wyrwał cię głęboki głos nauczyciela od matematyki. Nie lubiłaś go, na pierwszej lekcji, gdy nie znałaś języka zaczął cię o wszystko związane z przedmiotem wypytywać, a jak napisał na tablicy przykład, to go w ogóle nie zrobiłaś, bo nie wiedziałaś co to za znaki, w dawnej szkole do tego jeszcze nie doszliście. Dostałaś najsłabszą ocenę. Musiałaś szybko nadrabiać przerobiony przez nich materiał  - Mogłabyś zaopiekować się Luhan’em?
- Arasso.. -  powiedziałaś niechętnie. - Okay, Luhan, please come to me, I can teach you Korean. My English is the best in the class. (Dobrze, proszę chodź do mnię, mogę cię nauczyć Koreańskiego. Mój angielski jest najlepszy w klasie)
- Yeah, good luck (powodzenia) - uśmiechnął się szeroko, ty jednak nie odwzajemniłaś tego.
- Do you know hangul?  (Czy wiesz co to hangul?)
- No... (nie)
*O Siwonie... będę musiała mu zapewne wszystkie notatki przekładać na angielski. *- pomyślałaś
Na lekcji przyłapałaś chłopaka na dyskretnym spoglądaniu w twym kierunku. Na przerwie cała klasa przeleciała do waszej ławki i zaczęli się go wypytywać o różne rzeczy, jednak chińczyk był bardzo zagubiony i nie rozumiał o co go pytali. Potem wyszłaś z klasy, a on za tobą.
- Um.... You are Karina, yes? (Ty jesteś Karina?) – zapytał.
- Yes. So... When can I teach you Korean ? And where? (Tak. Więc… Kiedy mogę uczyć ciebie koreańskiego? I gdzie?)
- Today, hmm... maybe in my house? (Dzisiaj, hmm… może w moim domu?)
- Okay....
Poszłaś pod klasę. Reszta zajęć minęła ci bardzo szybko. Napisałaś do swojej mamy, że musisz iść uczyć nowego języka. Szłaś za blondynem próbując dotrzymać mu tempa.
- Where is your home? (Gdzie jest twój dom?) – postanowiłaś przerwać tą niezręczną ciszę
Lu stanął przed tobą wskazując na duży biały dom. Był cudny! Taki jaki sobie kiedyś wymarzyłaś. Do tego miał wielki ogródek. No pałac normalnie.
- Omo! This is your house? It's so large and wonderful. (To jest twój dom? Jest tak duży i wspaniały) – zachwycałaś się budynkiem, nie zauważyłaś nawet, ze on ci się cały czas przyglądał.
Nic na to nie odpowiedział, otworzył budynek, a ciebie wpuścił pierwszą. Wnętrze również było przepiękne. Zastanawiałaś się ile to wszystko musiało kosztować. Po chwili niezauważalnie podszedł do was malutki bury kociak. Wyglądał jak puszysty kłębek. Miał duże niebieskie oczka, z tego co orientowałaś się w kocich rasach to on był persem. Zawsze chciałaś mieć kota, jednak rodzice ci na to nie pozwalali.
- So… (więc…) – rozbrzmiał głos blondyna po długiej ciszy.
- Oh… Okay, what first? (co najpierw?)
- Maybe hangul (może hangul) – odpowiedział.
Uczyłaś go bardzo długo, bo nawet nie zauważyłaś kiedy zrobiło się ciemno na dworze, a jak napisałaś do rodzicielki, że zaraz będziesz się zbierać, ta opowiedziała, żebyś te noc spędziła u kolegi, bo jest za ciemno i nie wiadomo kto może czaić się na ulicy.
Chłopak już rozpoznawał poszczególne litery i nawet podstawowe zwroty. Byłaś z siebie dumna, sprawdziłaś się jako nauczycielka. Luhan zaproponował ci, żebyś spała w jego pokoju, a on prześpi się w salonie, jednak ty odmawiałaś. To był przecież jego dom, nie chciałaś, żeby przez ciebie musiał spać na kanapie. Po namowach uległaś, więc miałaś spać w jego pokoiku. Jakoś w między czasie cię oświeciło, ze nie masz ubrań na zmianę. Przy tym zrobiłaś dość zabawną minę przez co twój znajomy leżał na ziemi i próbował powstrzymać śmiech.
- You look so funny! (Wyglądasz tak zabawnie!) – udało mu się wydusić pomiędzy napadami śmiechu. W odpowiedzi tylko prychnęłaś i odwróciłaś głowę w bok.
Dostałaś od niego przy dużą na ciebie bluzkę z krótkim rękawkiem, chciał dać ci jakieś dresy, ale gdy tylko spojrzałaś na nie i na siebie zrezygnowałaś z nich. Powiedziałaś, ze taka długa bluzka ci wystarczy. Mimo iż miałaś pewne obawy, ze coś ci zrobi to jednak nie przejmowałaś się zbytnio tym. Czułaś się nawet bardzo dobrze w jego towarzystwie, tak jakbyś znała go już bardzo długo.
W łazience pokazał ci co gdzie jest, dał ci czyste ręczniki. I zostawił cię samą. Dobrze, ze zawsze do szkoły nosisz ze sobą kosmetyki, bo po wychowaniu fizycznym zawsze makijaż ci się zmywał, więc miałaś wszystko w torebce. Czyli nie będziesz musiała jutro wychodzić bez makijażu.
Wzięłaś ciepły prysznic. Wytarłaś się ręcznikiem i ubrałaś bluzkę od chłopaka, a włosy starałaś się jakoś wysuszyć, jednak to było nadaremne. Twoje wilgotne, długie włosy związałaś w warkocza. Udałaś się do pokoju w którym miałaś spędzić tę noc. Jak się okazało w pomieszczeniu czekał na ciebie Lu. Był ubrany w zielony t-shirt a do tego duże zielone spodenki.
- Em… Może obejrzymy jakiś film? – zdziwiłaś się, bo on to powiedział po koreańsku.
- Czemu nie – uśmiechnęłaś się.
Była dopiero dwudziesta druga, więc było za wcześnie na pójście spać. Niestety, musiałaś oglądać z nim horror. Nie przepadałaś za tym typem filmów, często się ich bałaś. Kto w ogóle takie coś wymyślił? Zapewne zrobił to bo chciał wystraszyć małe dziewczynki jak ty. Nie przesadzajmy, mała nie byłaś, jednak nie gustowałaś w strasznych filmach.
- Um… musimy to oglądać? – z przyzwyczajenia zaczęłaś mówić do chłopaka językiem, którego dopiero go uczyłaś.
- Tak! I love horrors. I don’t know how to say it in Korean. (Kocham horrory. Nie wiem jak to powiedzieć po koreańsku).
W pierwszych chwilach seans zapowiadał się ciekawie, ale gdy zaczęły się bardziej krwawe sceny chowałaś twarz. Najczęściej zasłaniałaś ją dłońmi ale czasem zdarzało ci się całkowicie odwrócić i byłaś tyłem do ekranu. Później było spokojnie, więc usiadłaś normalnie. Jednak pod koniec wróciły te „straszne” sceny i nieświadomie podsunęłaś się i wtuliłaś w prawe ramię blondyna. Luhan dopiero wtedy zauważył jak bardzo się boisz.
- Shhh… Calm down, I’m with you (Uspokój się, jestem z tobą) – przytulił cię do siebie i zaczął głaskać twoje plecy. Czułaś, ze się rumienisz, ale jednak strach tym razem wygrał i wtuliłaś się w go jeszcze bardziej.
Gdy się uspokoiłaś zostałaś odprowadzona do pokoju, jednak bałaś się spać sama. Ciągle miałaś urywki tego filmu przed oczami. Twój kolega zgodził się, ze zostanie z tobą, chciał tylko do czasu aż zaśniesz, jednak przekonałaś go, żeby spał w tym pomieszczeniu co ty. Bardzo się dziwiłaś, ze chciałaś spać z chłopakiem, którego znasz bardzo krótko. Jednak coś ci mówiło, ze on jest miły i nic ci nie zrobi, oraz się tobą zaopiekuje. A w razie gdy zaczniesz krzyczeć w nocy zacznie cię uspokajać.
- Dobranoc – nachylił się nad tobą i ucałował w czoło. Przybrałaś czerwony kolor na twarzy.

*Rano*

Obudziłaś się dość wcześnie jak na ciebie, rozejrzałaś się po pomieszczeniu w którym się znajdowałaś. Długo ci zajęło analizowanie wczorajszego dnia. Po jakiś pięciu minutach przypomniałaś sobie gdzie jesteś. Zobaczyłaś, ze nigdzie nie ma Luhana. Wstałaś i pomaszerowałaś do kuchni. Tam znalazłaś chłopaka, który coś gotował.
- Co gotujesz? – zapytałaś.
- Kimchi, em… Specjalnie dla ciebie. – udało mu się to wymówić, z lekkim trudem, który zamaskował swoim pięknym uśmiechem.
Usiadłaś grzecznie do stołu i czekałaś na posiłek, w trakcie przyglądając się chińczykowi. Z tej perspektywy wydawał się być cudem na ziemi. Nie zauważyłaś kiedy, ale twoje serce przyspieszyło na jego widok. Twój kolega położył jedzonko przed tobą i życzył smacznego, sam poszedł się przebrać. Chwilę zostałaś sama, ale on szybko wrócił i zaczął robić to co ty.  Po skonsumowaniu ty też poszłaś się umyć, przebrać i umalować. Zabrałaś swoją torbę i poczekałaś na blondyna. Razem poszliście do szkoły.
Lekcje zadziwiająco szybko minęły, przed wyjściem udało ci się znaleźć Chińczyka.
- Luhan, może dziś pójdziemy do mnie? Pouczymy się u mnie. Rodzice są do późna w pracy…
- Jasne.
Zabrałaś swoje rzeczy z szatni i powolnym krokiem ruszyliście do twojego domu, niestety znajdował się spory kawałek od budynku, w którym byliście. Szliście w ciszy, chciałaś ją wiele razy przerwać, ale nie wiedziałaś jak.
- To jest mój dom… - powiedziałaś, gdy byliście pod malutkim domkiem.
- Jest taki przytulny…
Weszliście do środka, a tam usłyszałaś, ze twoja mama nie wyłączyła telewizora. Pospiesznie poszłaś do salony wyłączyć urządzenie.
- Chodź do pokoju. - zaprosiłaś Luhan’a do mniejszego pomieszczenia
- Okay, to z czym masz jeszcze problem?
- Nadal z hangulem
- Hm... Narysuje ci poszczególne litery na kartkach a ty je podpiszesz, arasso?
- Ne. Tylko łatwe, jebal.
- To jest alfabet, on jest prosty. Nie ma trudnych, czy łatwych znaków.
Wypisałaś litery na kartkach, i dałaś chińczykowi, żeby je podpisał. Wpatrywałaś się w okno, po którym zaczęły spływać krople deszczu. A rano nie zapowiadało się, że będzie padać. Po chwili chłopak pokazał ci swoją pracę, paru znaków nadal nie rozpoznawał, wytłumaczyłaś mu dokładnie jak je rozróżnić i
zapamiętać. Przy tym spojrzeliście sobie głęboko w oczy. Zbliżałaś się swoimi ustami do jego, jednak ktoś wam musiał przeszkodzić.
- Wróciłam! -  twoja mama wparowała do pokoju przeszkadzając wam w tej pięknej chwili
- Um, annyeong haseyo. – powiedział twój kolega.
- Ahh, to ty jesteś uczniem Kariny?
- Ne.
Zaczęli z sobą rozmawiać, a ty znów patrzyłaś się w okno. Te kropelki są naprawdę fascynujące.
- Ja się będę zbierał, jest późno.
- Odprowadzę cię, bo nie masz parasolki
Blondyn zabrał swoje rzeczy i ubrał buty. Ty zrobiłaś to samo, wzięłaś ze sobą parasolkę i wyszliście z domu.
Szliście w ciszy. Na przystanku chciałaś usiąść, ale ławka była mokra. Lu złapał cię za nadgarstek i przyciągnął cię do siebie, złączył wasze usta w namiętnym pocałunku. Na początku stałaś jak słup, ale po chwili odwzajemniłaś pocałunek.
- Saranghae Karina
- Nado saranghae Luhan.

To był twój pierwszy pocałunek. I do tego w deszczu, taki, o którym zawsze marzyłaś… 

~Narica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz