27.12.2014

Bad boy.

Scenariusz dla : Reita Poland
Dziękuję ~ Misaki Miśka, że pomogłaś mi z końcówką ♥
miłego czytania ^^




.
.
.
.


Nienawidzę ciągłych przeprowadzek. Znów musieliśmy się przeprowadzić, ze względu na pracę taty. Moje zdanie się już nie liczy, zawszę gdy chcę się w takiej sprawię wypowiedzieć oni mi odpowiadają :
- Nikola, wiesz przecież, że to dla twojego dobra i tatuś dostał bardziej opłacalną pracę – powiedziała twoja mama.
- Jak zawsze! Ja tu mam przyjaciół, wreszcie ktoś zaakceptował mnie, że jestem Polką. Tu, w Japonii jest mi dobrze.
- W Korei poznasz nowych…
Zawsze znajdowali jakieś usprawiedliwienie, żebym jednak pojechała. No bo co? Sama nie zostanę. W tym kraju i tak było ciężko z akceptacją, dużo osób nie chciało się ze mną zadawać bo jestem biała.
~~***~~

A więc… pierwszy dzień w szkole. Tak w ogóle, to tutaj zaczyna się tak jakby drugi semestr, więc wszyscy się już znają. Podobno nie jestem jedynym obcokrajowcem.
- Annyeong haseyo! Siadajcie już! Dzisiaj do naszej klasy zawita nowa uczennica – powiedziała moja przyszła wychowawczyni.   – Wejdź, proszę.
- Um, Annyeong haseyo – ukłoniłam się.
- Zapewne masz jeszcze problemy z językiem koreańskim, ale spokojnie, znajdą się tutaj osoby, które ciebie nauczą. Mam już wybrane parę osób… Później ci o tym powiem, przedstaw się reszcie.
- Em… Nazywam się Nikola, miło mi was poznać…
- Dobrze Nikolo, usiądź… Mianhe, jedyne miejsce jest koło Taehyung’a.
- Arasso…
No i usiadłam do niego. Nawet na mnie nie spojrzał. Na głowie miał kaptur, a w uszach słuchawki. Chyba nie łatwo będzie się z nim dogadać. Lekcja jakoś spokojnie minęła, jednak nie obyło się bez gapienia na mnie. Na przewie tajemniczy chłopak gdzieś sobie poszedł, a do mnie podeszła reszta klasy z pytaniami takimi jak „skąd jesteś?”, „dlaczego akurat wprowadziłaś się do Korei?”, „jakie znasz języki?”. Odpowiedziałam na wszystkie pytania. W paru momentach miałam problem z ich ojczystym językiem, więc mówiłam po japońsku. Oni się tutaj uczą tego języka, więc go jakoś rozumieją. Potem poszłam do wychowawczyni, która miała mi powiedzieć kto pomoże mi z Koreańskim.
- Myślałam, żeby zrobiły to osoby, które są najlepsze w klasie, jednak podjęłam inną decyzję. W klasie tylko jedna osoba jest zagrożona, i jest nią niestety osoba z którą siedzisz, czyli Taehyung…
- Dlaczego pani znów mówi, że jest pani przykro gdy wspomina jego imię? – zapytałam się zaciekawiona.
- Hm… Jakby to ci powiedzieć moja droga. On często wagaruję, nie uczy się. Do tego jest strasznym flirciarzem. Ma masę fanek ze względu na jego wygląd, bo jeśli chodzi o charakter, to on często chce aby wszystkie dziewczyny były jego. Z tego co pamiętam chyba z żadną nie był jeszcze tak „na stałe”. On się „bawi” uczuciami nastolatek, więc dlatego ja niechętnie ciebie do niego wysyłam. Rozumiesz mnie… niestety musisz się z nim jakoś umówić, bo do mnie będzie miał precesje, ale ciebie może wysłucha.
- Dobrze spróbuję, a może mi pani powiedzieć, gdzie on często przebywa, bo gdzieś poszedł i nie wiem gdzie go szukać.
- Hm… Często nauczyciele znajdują go w bibliotece z jakąś dziewczyną lub na dachu szkoły.
- Ah, arasso. Kamsamnida!
Poszłam w stronę biblioteki, znaczy się poszłam jej poszukać, bo nie orientuję się gdzie co jest w tej szkole. Weszłam do pomieszczenia, było bardzo cicho, lecz tą ciszę przerywało ciche sapanie i szeptanie „V proszę”, „Kocham cię”… Z ciekawości, cichutko zamknęłam drzwi i podeszłam do pierwszego regału. Zobaczyłam Taehyung’a, który całował się z jakąś dziewczyną. Chciałam pozostać nie zauważona, jednak ktoś wszedł do czytelni, czyli to były drzwi obok mnie. Upadłam na podłogę gdy dostałam z przed chwilą otworzonych wrót.
- V, może następnym razem… Tu nam przeszkadzają… - powiedziała tamta blondwłosa z którą on się całował chwilkę temu.
- Ahh… To ty jesteś tą nową? Ta co bez zaproszenia usiadła do mnie…
- Siwonie, na kogo ja trafiłam. Nauczycielka powiedziała, że to ty masz mi pomóc z koreańskim.
- W snach kochana. Mnie tak łatwo nie przekonasz.
- Yah! Masz to zrobić! – zaczęłam krzyczeć.
- Bo co?
- Bo inaczej nie zdasz…
- Bo mnie to obchodzi…
- Boże za jakie grzechy?! – powiedziałam bardziej sama do siebie – masz to zrobić!
- Aish, jaka niewychowana… Jak ktoś nie chce to tego się nie robi.
Tsa… To się bardziej do niego tyczy, bo przyparł mnie całym swoim ciałem do ściany, tak jakby przygwoździł mnie. Ręce miałam nad głową, a on trzymał je złączone za nadgarstki.
- Ja. Nic. Nie. Muszę. – powiedział z dłuższymi przerwami.
- Możesz mnie puścić?
- Nie – wyszeptał mi do ucha i… sobie poszedł.
Co to miało być?! Poszłam pod klasę, bo co miałam robić, i tak po chwili zadzwonił dzwonek. Niestety na tej lekcji nie było Kim’a, tak jak na następnych. Postanowiłam sprawdzić czy jest może na dachu. Gdy tam weszłam, zobaczyłam go. Siedział jakiś taki smutny.
- Teahyung… - powiedziałam ledwie słyszalnie, jednak on to usłyszał i się odwrócił. – Coś się stało?
- Nie twoja sprawa – nawet w takiej chwili udawał twardziela… Przyjrzałam się bardziej jego twarzy. Mimo iż oczy zasłaniały jego zadbane rude włosy to dostrzegłam łzy na policzkach… Żal mi się go zrobiło.
- Możesz powiedzieć, nie wyśmieję cię…
- M-m-mój k-k-kolega… - zaczął jąkając się… coraz bardziej płakał – j-j-jest w ś-śpiączce…
- O matko… Współczuję, ale co ty tu jeszcze robisz? Nie powinieneś być koło niego? W szpitalu?
- Powinienem… Ale on się niedawno prze-przeprowadził jakieś 20km stąd…
Podeszłam do niego i go przytuliłam. Ten na początku był zdziwiony, jednak odwzajemnił to. Pozwoliłam mu, żeby wypłakał się na moim ramieniu. Każdy ma chwilę słabości… Ja bym tak łatwo nie przestała płakać, gdyby moja przyjaciółka była w śpiączce. Siedziałabym przy niej tyle ile lekarze by mi pozwolili…
- Kamsahamnida Nikola… - powiedział lekko zachrypniętym głosem.
- No już… Nie płacz… Lekcje się skończyły więc możesz go odwiedzić. – rzekłam, po czym uśmiechnęłam się do niego aby go pocieszyć. Na jego policzki wkradły się słodziutkie rumieńce.
- A… Pojedziesz ze mną? – zapytał nadal zarumieniony.
- Że ja?
- Tak… Jebal…
- Dobrze… Tylko muszę powiadomić swoją umme, bo będzie się o mnie martwić jak zawsze.
- Kamsahamnida, dziękuję.
Potem tak jakby rzucił się na mnie i mnie przytulił. Kto by pomyślał, że taki niegrzeczny chłopak, może być taki czuły.
Pojechaliśmy do szpitala w którym znajdował się kolega Tae. Ten zaraz po wejściu do pokoju szpitalnego siadł przy łóżku, wziął leżącego na nim chłopaka za rękę i przycisnął ją sobie do czoła. Zobaczyłam, że łzy znów spływają po jego policzkach. Usiadłam przy nim i położyłam mu rękę na ramieniu. Odwrócił wzrok... Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc po prostu kiwnęłam głową. Kim zwrócił oczy ku chłopakowi. Byłam ciekawa jak się nazywa, ale nie chciałam przerywać tej ciszy.
 Siedzieliśmy tam przez parę godzin, gdy nagle do pokoju weszła pielęgniarka i powiedziała, że czas odwiedzin się już skończył. Wyszliśmy z pokoju a następnie ze szpitala. Poszliśmy na przystanek autobusowy. Przysiadaliśmy na znajdującej się tam ławce. Byliśmy tam tylko my... Nagle poczułam na sobie wzrok Tae.
-Mianhe, ale co ty robisz? - powiedziałam.
Zamiast usłyszeć odpowiedzi poczułam usta Kim na swoich.


-Saranghae Nikola.


~Narica

4 komentarze:

  1. Ja chcę więcej :D
    Nie no ale dziękuję <3
    Świetnie napisane , na prawdę masz talent do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Końcówkę Emi mi pomogła, ale tak to większość moja ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Ja praktycznie nic nie pomogłam XD Nie trzeba było nawet wspominać!

      Usuń
    3. Pomogłaś, pomogłaś ♥

      Usuń