Dziękuję ~ Misaki Miśka, że pomogłaś mi z końcówką ♥
miłego czytania ^^
.
.
.
.
Nienawidzę
ciągłych przeprowadzek. Znów musieliśmy się przeprowadzić, ze względu na pracę
taty. Moje zdanie się już nie liczy, zawszę gdy chcę się w takiej sprawię
wypowiedzieć oni mi odpowiadają :
- Nikola,
wiesz przecież, że to dla twojego dobra i tatuś dostał bardziej opłacalną pracę
– powiedziała twoja mama.
- Jak
zawsze! Ja tu mam przyjaciół, wreszcie ktoś zaakceptował mnie, że jestem Polką.
Tu, w Japonii jest mi dobrze.
- W Korei
poznasz nowych…
Zawsze
znajdowali jakieś usprawiedliwienie, żebym jednak pojechała. No bo co? Sama nie
zostanę. W tym kraju i tak było ciężko z akceptacją, dużo osób nie chciało się
ze mną zadawać bo jestem biała.
~~***~~
A więc…
pierwszy dzień w szkole. Tak w ogóle, to tutaj zaczyna się tak jakby drugi
semestr, więc wszyscy się już znają. Podobno nie jestem jedynym obcokrajowcem.
- Annyeong
haseyo! Siadajcie już! Dzisiaj do naszej klasy zawita nowa uczennica –
powiedziała moja przyszła wychowawczyni.
– Wejdź, proszę.
- Um,
Annyeong haseyo – ukłoniłam się.
- Zapewne
masz jeszcze problemy z językiem koreańskim, ale spokojnie, znajdą się tutaj
osoby, które ciebie nauczą. Mam już wybrane parę osób… Później ci o tym powiem,
przedstaw się reszcie.
- Em…
Nazywam się Nikola, miło mi was poznać…
- Dobrze
Nikolo, usiądź… Mianhe, jedyne miejsce jest koło Taehyung’a.
- Arasso…
No i
usiadłam do niego. Nawet na mnie nie spojrzał. Na głowie miał kaptur, a w
uszach słuchawki. Chyba nie łatwo będzie się z nim dogadać. Lekcja jakoś
spokojnie minęła, jednak nie obyło się bez gapienia na mnie. Na przewie
tajemniczy chłopak gdzieś sobie poszedł, a do mnie podeszła reszta klasy z
pytaniami takimi jak „skąd jesteś?”, „dlaczego akurat wprowadziłaś się do Korei?”,
„jakie znasz języki?”. Odpowiedziałam na wszystkie pytania. W paru momentach
miałam problem z ich ojczystym językiem, więc mówiłam po japońsku. Oni się
tutaj uczą tego języka, więc go jakoś rozumieją. Potem poszłam do
wychowawczyni, która miała mi powiedzieć kto pomoże mi z Koreańskim.
- Myślałam,
żeby zrobiły to osoby, które są najlepsze w klasie, jednak podjęłam inną
decyzję. W klasie tylko jedna osoba jest zagrożona, i jest nią niestety osoba z
którą siedzisz, czyli Taehyung…
- Dlaczego
pani znów mówi, że jest pani przykro gdy wspomina jego imię? – zapytałam się
zaciekawiona.
- Hm… Jakby
to ci powiedzieć moja droga. On często wagaruję, nie uczy się. Do tego jest
strasznym flirciarzem. Ma masę fanek ze względu na jego wygląd, bo jeśli chodzi
o charakter, to on często chce aby wszystkie dziewczyny były jego. Z tego co
pamiętam chyba z żadną nie był jeszcze tak „na stałe”. On się „bawi” uczuciami
nastolatek, więc dlatego ja niechętnie ciebie do niego wysyłam. Rozumiesz mnie…
niestety musisz się z nim jakoś umówić, bo do mnie będzie miał precesje, ale
ciebie może wysłucha.
- Dobrze
spróbuję, a może mi pani powiedzieć, gdzie on często przebywa, bo gdzieś
poszedł i nie wiem gdzie go szukać.
- Hm… Często
nauczyciele znajdują go w bibliotece z jakąś dziewczyną lub na dachu szkoły.
- Ah,
arasso. Kamsamnida!
Poszłam w
stronę biblioteki, znaczy się poszłam jej poszukać, bo nie orientuję się gdzie
co jest w tej szkole. Weszłam do pomieszczenia, było bardzo cicho, lecz tą
ciszę przerywało ciche sapanie i szeptanie „V proszę”, „Kocham cię”… Z
ciekawości, cichutko zamknęłam drzwi i podeszłam do pierwszego regału. Zobaczyłam
Taehyung’a, który całował się z jakąś dziewczyną. Chciałam pozostać nie
zauważona, jednak ktoś wszedł do czytelni, czyli to były drzwi obok mnie.
Upadłam na podłogę gdy dostałam z przed chwilą otworzonych wrót.
- V, może
następnym razem… Tu nam przeszkadzają… - powiedziała tamta blondwłosa z którą
on się całował chwilkę temu.
- Ahh… To ty
jesteś tą nową? Ta co bez zaproszenia usiadła do mnie…
- Siwonie,
na kogo ja trafiłam. Nauczycielka powiedziała, że to ty masz mi pomóc z koreańskim.
- W snach
kochana. Mnie tak łatwo nie przekonasz.
- Yah! Masz
to zrobić! – zaczęłam krzyczeć.
- Bo co?
- Bo inaczej
nie zdasz…
- Bo mnie to
obchodzi…
- Boże za
jakie grzechy?! – powiedziałam bardziej sama do siebie – masz to zrobić!
- Aish, jaka
niewychowana… Jak ktoś nie chce to tego się nie robi.
Tsa… To się
bardziej do niego tyczy, bo przyparł mnie całym swoim ciałem do ściany, tak
jakby przygwoździł mnie. Ręce miałam nad głową, a on trzymał je złączone za
nadgarstki.
- Ja. Nic.
Nie. Muszę. – powiedział z dłuższymi przerwami.
- Możesz
mnie puścić?
- Nie –
wyszeptał mi do ucha i… sobie poszedł.
Co to miało
być?! Poszłam pod klasę, bo co miałam robić, i tak po chwili zadzwonił dzwonek.
Niestety na tej lekcji nie było Kim’a, tak jak na następnych. Postanowiłam
sprawdzić czy jest może na dachu. Gdy tam weszłam, zobaczyłam go. Siedział
jakiś taki smutny.
- Teahyung…
- powiedziałam ledwie słyszalnie, jednak on to usłyszał i się odwrócił. – Coś się
stało?
- Nie twoja
sprawa – nawet w takiej chwili udawał twardziela… Przyjrzałam się bardziej jego
twarzy. Mimo iż oczy zasłaniały jego zadbane rude włosy to dostrzegłam łzy na
policzkach… Żal mi się go zrobiło.
- Możesz
powiedzieć, nie wyśmieję cię…
- M-m-mój
k-k-kolega… - zaczął jąkając się… coraz bardziej płakał – j-j-jest w ś-śpiączce…
- O matko…
Współczuję, ale co ty tu jeszcze robisz? Nie powinieneś być koło niego? W
szpitalu?
- Powinienem…
Ale on się niedawno prze-przeprowadził jakieś 20km stąd…
Podeszłam do
niego i go przytuliłam. Ten na początku był zdziwiony, jednak odwzajemnił to. Pozwoliłam
mu, żeby wypłakał się na moim ramieniu. Każdy ma chwilę słabości… Ja bym tak
łatwo nie przestała płakać, gdyby moja przyjaciółka była w śpiączce. Siedziałabym
przy niej tyle ile lekarze by mi pozwolili…
-
Kamsahamnida Nikola… - powiedział lekko zachrypniętym głosem.
- No już…
Nie płacz… Lekcje się skończyły więc możesz go odwiedzić. – rzekłam, po czym
uśmiechnęłam się do niego aby go pocieszyć. Na jego policzki wkradły się
słodziutkie rumieńce.
- A…
Pojedziesz ze mną? – zapytał nadal zarumieniony.
- Że ja?
- Tak… Jebal…
- Dobrze… Tylko
muszę powiadomić swoją umme, bo będzie się o mnie martwić jak zawsze.
-
Kamsahamnida, dziękuję.
Potem tak
jakby rzucił się na mnie i mnie przytulił. Kto by pomyślał, że taki niegrzeczny
chłopak, może być taki czuły.
Pojechaliśmy
do szpitala w którym znajdował się kolega Tae. Ten zaraz po wejściu do pokoju
szpitalnego siadł przy łóżku, wziął leżącego na nim chłopaka za rękę i
przycisnął ją sobie do czoła. Zobaczyłam, że łzy znów spływają po jego policzkach.
Usiadłam przy nim i położyłam mu rękę na ramieniu. Odwrócił wzrok... Nie
wiedziałam co mam powiedzieć, więc po prostu kiwnęłam głową. Kim zwrócił oczy
ku chłopakowi. Byłam ciekawa jak się nazywa, ale nie chciałam przerywać tej
ciszy.
Siedzieliśmy tam przez parę godzin, gdy nagle
do pokoju weszła pielęgniarka i powiedziała, że czas odwiedzin się już
skończył. Wyszliśmy z pokoju a następnie ze szpitala. Poszliśmy na przystanek
autobusowy. Przysiadaliśmy na znajdującej się tam ławce. Byliśmy tam tylko
my... Nagle poczułam na sobie wzrok Tae.
-Mianhe, ale
co ty robisz? - powiedziałam.
Zamiast
usłyszeć odpowiedzi poczułam usta Kim na swoich.
-Saranghae
Nikola.
~Narica
~Narica
Ja chcę więcej :D
OdpowiedzUsuńNie no ale dziękuję <3
Świetnie napisane , na prawdę masz talent do pisania :)
Końcówkę Emi mi pomogła, ale tak to większość moja ^^
UsuńDziękuję <3
Ja praktycznie nic nie pomogłam XD Nie trzeba było nawet wspominać!
UsuńPomogłaś, pomogłaś ♥
Usuń