Dziękuję Narice i Lu, które poprawiały mi błędy i pomagały a także motywowały do pisania ;)
Miłego czytania i mam nadzieję, że ci się spodoba ;)
~Misaki Miśka
- Cześć Ewelina. Jesteś wolna w sobotę wieczorem?
- Sorki, ale nie jestem zainteresowana. Na razie.
Tak to właśnie wyglądało. Za każdym razem, kiedy jakiś
chłopak pytał cię, czy pójdziesz z nim na randkę odpowiadałaś prosto z mostu,
że cię nie interesuje. Byłaś zimna jak lód i niedostępna niczym powierzchnia
słońca dla ludzkiej stopy. Dzisiaj wracałaś do domu szybciej niż zwykle,
ponieważ odwołali twoje zajęcia z gastronomi. Szłaś ulicami Seulu, które o tej
porze były mało ruchliwe. Nagle podeszła do ciebie znajoma ze szkoły.
- Cześć! Widziałam, że znowu olałaś jakiegoś chłopaka. I
to nawet nie jakiegoś tam, tylko najpopularniejszego chłopaka w szkole. Jak tak dalej pójdzie, to pomyślą, że jesteś
homo.
- Mało mnie obchodzi zdanie innych. Najważniejsza jest dla
mnie nauka. Jak chcesz, to umów się z …
Nie dokończyłaś zdania, bo w tym momencie ktoś wpadł na
ciebie a ty upadłaś na chodnik. Podniosłaś wzrok do góry i ujrzałaś rękę
wyciągniętą w twoją stronę.
- Nic ci nie jest? Przepraszam, zagapiłem się.
Przyjęłaś pomocną dłoń, która pociągnęła się delikatnie
ku górze. Okazało się, że wpadł na ciebie chłopak o jasnobrązowych włosach
potarganych niczym grzywa lwa. Był wysoki, miał niski i przyjemny głos. Obok
niego stał chłopak, był mniej więcej tego samego wzrostu, co pierwszy chłopak,
ale ten miał czarne włosy. Powróciłaś wzrokiem do pierwszego nieznajomego.
- Nic nie szkodzi. Nic mi nie jest.
W oczach twojej koleżanki widziałaś, że jednak tak nie do
końca nic ci nie jest. Spojrzałaś na rękę, była cała we krwi.
- Właśnie widzę. Musimy iść z tym do szpitala.
- Sama tam trafię. Nie ma potrzeby, żebyście szli ze mną.
- Nie. Nalegam. Chociaż tyle mogę zrobić.
Popatrzyłaś na koleżankę.
- To ja wracam do domu. Lepiej idź z nimi do tego
szpitala.
Kiedy się oddalała odwróciła się a ty z ruchu jej ust
odczytałaś tylko ,,Powodzenia”. Nienawidziłaś jej za to. Wiedziała, że nie
interesują cię chłopcy a i tak zawsze zachowywała się w taki sposób jakbyś
miała startować do jakiegoś.
- J-hope masz może bandaż?
- Hmm… Powinienem mieć.
- Ale po co on wam? - spytałaś.
- Żeby jako tako zatamować krwawienie.
J-hope wyciągnął z torby bandaż i podał to swojemu
koledze.
- Masz, V. Tylko nie ściśnij za mocno.
A więc mają na imię J-hope i V… Ale czy to nie jest
dziwne? Skąd w ogóle takie imiona? Może to ksywki? Nie wiedziałaś tego i nie za bardzo chciało
ci się myśleć o takich rzeczach. V owinął twoją rękę.
- A tak w ogóle, to jestem V. To jest J-hope. – wskazał na
swojego towarzysza. - A ty?
- Ewelina. Co to za dziwne imiona? V i J-hope?
- Imiona sceniczne. A twoje? Nie znam takiego imienia jak
Ewelina.
- Bo to polskie imię.
V otworzył usta i najwyraźniej chciał coś powiedzieć, ale
tego nie zrobił. Zamiast tego zobaczyłaś tylko zaniepokojone spojrzenia
chłopaków. Spojrzałaś ponownie na rękę, okazało się, że bandaż był cały we
krwi. Twoja rana była chyba poważniejsza niż myślałaś na początku.
- Nie ma czasu na pogaduszki. – powiedział J-hope. - Idziemy
do szpitala, natychmiast. I nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwień Ewelina.
Wyglądało na to, że ten chłopak miał rację… Powinnaś udać
się jak najszybciej do szpitala.
- Dobrze. Ale po tym wszystkim dajecie mi spokój.
- Jak chcesz. Idziemy!
Droga do szpitala zajęła wam około 15 minut. W tym czasie
nic się nie odzywaliście. Po przyjściu na miejsce weszliście do gabinetu
lekarza. Okazało się, że upadłaś na dość spory kawałek szkła, który dość mocno
rozciął ci skórę i pozostał w ranie. Miałaś mieć zakładane szwy. Po małym
zabiegu zobaczyłaś, że założono ci aż 15 szwów! Nie mogłaś w to uwierzyć!
- Panie doktorze, po co aż 15 szwów? Przecież to mała
rana.
- No wcale nie taka mała, ma 5 centymetrów i mocno poszarpane brzegi, musieliśmy to zszyć tak, żeby szybko i ładnie się
zrosło. Za tydzień przyjdź na kontrolę i
kto wie? Może już za dwa tygodnie nie będziesz miała szwów?
Wstałaś z krzesła i zakręciło ci się w głowie. Zemdlałaś.
Nie upadłaś na podłogę, gdyż stojący za tobą Hope złapał cię. Obudziłaś się
godzinę później w szpitalnym pokoju. Znajdowało się tam tylko łóżko, mała
szafeczka, lustro, umywalka, okno i dwa krzesła, na których siedzieli V i
J-hope.
- O! Obudziłaś się! - wykrzyknął Hope.
- Co wy tu robicie?
- Martwiliśmy się o ciebie. Lekarz pozwolił nam zostać i cię pilnować. - powiedział V.
- Niepotrzebnie się martwiliście. Idźcie już. Mieliście
mnie tu tylko przyprowadzić i dać mi spokój, pamiętacie?
- Tak, pamiętamy… Ale nie chcieliśmy cię tak zostawić.
Lekarze chcą cię jeszcze trochę przetrzymać w szpitalu. To przez to, że
niedawno zemdlałaś. - rzekł Tae.
Nic się już nie odzywałaś. Po prostu nie było sensu. Tak
jak mówił V, zostałaś jeszcze przez parę dni w szpitalu. Porobili ci badania,
ale wszystkie wyszły dobre. Cztery dni później mogłaś już pójść do domu.
Wychodząc ze szpitala zobaczyłaś chłopaków, co cię wcale nie ucieszyło. Czy
oni nie rozumieją słów 'zostawcie mnie w spokoju'?- pomyślałaś. W tej chwili
podeszli do ciebie i wręczyli ci średniej wielkości torbę na prezenty. Zaraz im
ją oddałaś.
- Nie chcę od was żadnego prezentu. Mieliście dać mi
spokój.
- Mieliśmy. - powiedział Hope. - V czuł się źle po tym, co się
stało i chciał ci to jakoś wynagrodzić.
- Em… Tak. Nie wiedziałem, co ci dać, ale J-hope trochę mi
pomógł. Proszę, weź to.
Podał ci prezent. Tym razem go przyjęłaś.
- Dziękuję, ale naprawdę nie musiałeś tego robić.
- Wiem… M-może… Odprowadzimy cię do domu? Nadal źle mi z
tym, że przeze mnie rozcięłaś sobie rękę.
Miałaś już powiedzieć nie, ale zobaczyłaś błagalny wzrok
w oczach Tae. Westchnęłaś tylko głęboko i powiedziałaś:
- Niech ci będzie.
- Niech ci będzie.
Chłopcy z uśmiechem ruszyli za tobą. Całą drogę
przeszliście w milczeniu. Wystarczy, że ze mną idą. Rozmawiać z nimi nie
będę! - pomyślałaś w głębi duszy. Tak… Najważniejsza jest dla ciebie nauka! Tego
chciałaś się trzymać… Ale wtem twoje serce delikatnie zadrżało. Co się dzieje?
To nie jest normalne! No cóż… Nie wiedziałaś, co to było, więc to
zignorowałaś. Chwilę później dotarliście pod twoje mieszkanie. Chłopaki chcieli
cię odprowadzić pod same drzwi, żeby się upewnić, że nie zemdlejesz. Weszłaś do
mieszkania. W środku nie było żadnego śladu żywej duszy. No tak, rodzice są w
pracy. Poszłaś do kuchni zrobić sobie ryż z serem. Bardzo lubiłaś ser. Dałaś go
dużo więcej niż ryżu. Nagle przypomniała ci się torba, którą wręczył ci V.
Otworzyłaś ją i znalazłaś tam pluszowego misia, trochę słodyczy list i jeszcze
jakąś kopertę. Przeczytałaś list.
„Droga Ewe!
Mam nadzieję, że przeczytasz ten list. Nie jestem zbyt dobry w pisaniu tego typu rzeczy, ale postaram się napisać to, co chciałbym ci przekazać. Więc, misia i słodycze pomógł mi wybrać J-hope. Chyba lubisz słodycze? Oby tak… I…Nie jestem pewny, czy chciałabyś się jeszcze spotkać, ale jeżeli miałabyś na to ochotę to wręczam ci identyfikator, dzięki któremu wejdziesz do naszego studio. Wkleisz tam tylko swoje zdjęcie… Proszę! Przyjdź do nas, chociaż raz!
V”
Mam nadzieję, że przeczytasz ten list. Nie jestem zbyt dobry w pisaniu tego typu rzeczy, ale postaram się napisać to, co chciałbym ci przekazać. Więc, misia i słodycze pomógł mi wybrać J-hope. Chyba lubisz słodycze? Oby tak… I…Nie jestem pewny, czy chciałabyś się jeszcze spotkać, ale jeżeli miałabyś na to ochotę to wręczam ci identyfikator, dzięki któremu wejdziesz do naszego studio. Wkleisz tam tylko swoje zdjęcie… Proszę! Przyjdź do nas, chociaż raz!
V”
Co? V nazywa mnie Ewe?? Kto mu niby pozwolił? Zobaczyłaś na drugą stronę listu
"Ps.
Przepraszam, że piszę Ewe, ale twoje pełne imię jest naprawdę trudne. A to
zdrobnienie jest urocze"
Dobra... Niech już mu będzie ta Ewe... Nie mogłaś
powstrzymać się od uśmiechu. Spojrzałaś
na misia. Był dość duży, biały, puchaty i z czerwoną kokardką na szyi. Słodki!
Słodycze utrafili takie jak lubisz. W kopercie rzeczywiście znajdował się
identyfikator. Długo myślałaś, czy w ogóle skorzystasz z okazji i pójdziesz do
Big Hit. W końcu poszłaś szukać zdjęcia do dokumentu i wkleiłaś je, czym
prędzej. Nie wierzyłaś, że właśnie to robisz… Właśnie szłaś do BigHit Ent. żeby
spotkać się z chłopakami, których prosiłaś, żeby dali ci spokój! Ale… Coś było
z tobą nie tak, kiedy byłaś z nimi. Nieznane tobie uczucie prowadziło cię do miejsca,
w którym trenowali, aby stać się gwiazdami muzyki.
Ochroniarz
zaprowadził cię do sali ćwiczeń BTS. Na twój widok V i J-hope przestali tańczyć
i zaraz podbiegli do ciebie wrzeszcząc:
- Chłopaki! To jest Ewe! Przyszła!
Sekundę później wkoło ciebie znalazło się siedmiu
chłopaków…
- Może się przedstawimy. Ja jestem Rap Monster.
- Mój pseudonim to Jin. Jestem tu najstarszym hyungiem.
Miło cię poznać.
- Jimin
- JungKook
- Jestem Suga.
Dobra. Teraz znałaś już wszystkich. Zaczęliście gadać o
różnych rzeczach. Nigdy jeszcze nie gadałaś tyle z chłopakami. Było bardzo
miło. Ciekawa odmiana.
Minął
miesiąc od poznania BTS. Przychodziłaś do nich prawie codziennie. Nieraz
zapraszali cię do swojego dormu. Najwspanialszy miesiąc życia! Sama nie
poznawałaś siebie… Zawsze najważniejsza jest nauka! Tak właśnie sobie
powtarzałaś, ale od tamtego momentu pewne uczucie cię zmieniło. Nie byłaś
jeszcze pewna, co to było… Jak zawsze poszłaś do BigHit Ent. ale tym razem
musiałaś chwilę poczekać na swoich przyjaciół. W tym momencie usłyszałaś, że
jakieś dziewczyny rozmawiają o tobie. Oczywiście znałaś je, to były stylistki
chłopaków. Nasłuchiwałaś…
- Co oni w niej widzą? To po prostu polska dziewczyna. Nie
warta nawet ich uwagi.
- To ty nie wiesz? Oni przyjaźnią się z nią, bo było im
przykro, że przez nich rozcięła sobie rękę. Moim zdaniem oni po prostu robią
jej tym łaskę.
- Tak… Pewnie masz rację. No, bo patrz… Zainteresowali się
nią, a ona nawet na modzie się nie zna! I jest brzydka! Nie to, co my! Hahaha!
Nie mogłaś już tego słuchać. Wybiegłaś z budynku. Biegłaś
naprawdę szybko. Chciałaś się znaleźć jak najdalej od nich! W końcu znalazłaś
się w parku, przysiadłaś na pierwszej wolnej ławce. Oczy i płuca paliły cię
żywym ogniem. Może one miały rację? Może jednak oni się ze mną przyjaźnią, bo
jest im mnie przykro? Nie mogłaś znieść tej myśli. Podkuliłaś nogi pod siebie,
objęłaś je ramionami i ukryłaś twarz. Nagle poczułaś jak ktoś dotyka twojego
ramienia. Nieśmiało uniosłaś głowę do góry. To był J-hope! Był cały mokry i
ciężko dyszał.
- Co ty tu robisz? Dlaczego za mną pobiegłeś?!
- Nie mogłem tego znieść jak te dziewczyny doprowadziły
cię do płaczu. Ja pobiegłem za tobą a reszta chłopaków gada z tamtymi dwiema.
- C-co? Ty to słyszałeś?
- Akurat wtedy schodziliśmy na dół.
- Ale, czemu akurat ty pobiegłeś?-łzy coraz szybciej
napływały ci do oczu.
- Dlaczego? Dlaczego pytasz? Bo cię kocham! Od pierwszego razu,
kiedy cię spotkałem wiedziałem, że cię kocham!
- Ale… To V pisał list, kiedy wyszłam ze szpitala…
- Nie. List był ode mnie. Tylko poprosiłem V, żeby udawał,
że to od niego. Bałem się, że mnie odrzucisz. Bałem się, że nie będziesz
chciała do nas przychodzić. Cały czas jak byłaś w szpitalu chłopaki odwodzili
mnie od pomysłu, żeby iść do ciebie i siedzieć przy tobie! Myślałem, że
oszaleję!
Nie mogłaś uwierzyć w to, co słyszałaś.
- Czyli… Nie zadawałeś się ze mną, bo było ci mnie szkoda
i robiłeś mi tym łaskę?
- Co? Nie! Chciałem cię bardziej poznać! I nie słuchaj
więcej tych dziewczyn, które cię obgadywały! One są bardzo zazdrosne o ciebie,
bo jesteś bliżej nas niż one i jesteś od nich tysiąc razy ładniejsza!
- Na-naprawdę tak myślisz?
- Oczywiście. Jesteś najpiękniejsza na całym świecie!
J-hope zaczął zbliżać się do ciebie. Delikatnie chwycił
twój podbródek i uniósł go do góry. Złożył ci pocałunek na usta. Kiedy wasze
usta się od siebie odsunęły przygryzłaś wargę i nabrałaś kolorków na twarzy.
- Co? Coś nie tak
Ewe?
- N-nie. Po prostu… To był mój pierwszy pocałunek.
J-hope się uśmiechnął i złączył wasze usta ponownie.
Pocałunki stawały się coraz szybsze. Podobało ci się to.
- Yhym… yhym… Nie chcę wam przeszkadzać, ale nie
zacznijcie się tu nawzajem rozbierać i uprawiać seksu. Może kontynuujecie to w
naszym dormie? - odezwał się Rap Monster.
Razem z Hopim wymieniliście spojrzenia. Co oni tu
robią??- pomyśleliście.
To
już rok, od kiedy ty i J-hope jesteście razem. To był wspaniały czas! Razem z
chłopakami z BTS jeździłaś wszędzie. Dzieliłaś z nimi smutki i radość. Lepszego
życia nie mogłaś sobie nawet wymarzyć. Oby BTS jak najdłużej pozostali
przyjaciółmi.
Zapraszam na ask! https://ask.fm/Emioppa
Zapraszam na ask! https://ask.fm/Emioppa
Ojeju, dziękuję Emi za ten piękny scenariusz <3 Już piszę tego z H.O :D
OdpowiedzUsuńNie ma za co ;) Czekam :3
Usuń