J-hope x Weronika
Pisałam w dziwnym czasie, pierwszy mój taki scenariusz, mam nadzieję, ze ci się spodoba. Wszystkiego najlepszego :*
~Narica
~Narica
*
*
*
Głucha
cisza, nikt nie słyszy twojego głosu, który woła o pomoc, nikt cię nie widzi.
Wszyscy o tobie zapomnieli, zostałaś porzucona i porwana. Nie wiesz gdzie się
znajdujesz, jedyne co dostrzegasz w mroku panującym w zimnym pomieszczeniu, to
łóżko do którego jesteś przykuta, krzesło, szafka i drzwi, porządne drzwi.
Do Sali
wchodzi zamaskowany mężczyzna i siada obok ciebie na krzesełku. Przerażonym
wzrokiem przyglądasz mu się. Poza czarną maską, która zasłaniała mu nos i usta
miał także okulary przeciwsłoneczne, reszta jego ubioru nie była jakaś
specjalna, zwykła luźna siwa bluzka i tego samego koloru spodnie dresowe.
- Nie bój
się, przepraszam cię za takie traktowanie, ale to nie ode mnie zależy, ja bym
cię już dawno wypuścił, ale szef miał coś do załatwienia między twoimi
rodzicami dlatego ciebie porwał. Spokojnie nie mamy złych zamiarów…
- D-dlaczego
tu jestem? W ogóle gdzie ja jestem? – pytasz.
- Lider chce
za ciebie pieniądze, które twoi rodzice pożyczyli od niego i do dziś ich nie
oddali, a termin już dawno minął. A co do miejsca to chyba nie powinienem ci o
nim mówić, mianhe.
- U-um…
- Jestem aż
taki straszny? Nie bój się. – chłopak ściąga maskę i okulary i posyła w twoją
stronę szeroki uśmiech. – No a teraz ty się uśmiechnij.
- I-ile tu
mam być? – znowu zadajesz pytanie kompletnie ignorując to co młody mężczyzna ci
powiedział.
- Eh… Sam
nie wiem, jak twoja rodzina odda dług to chyba cię wypuścimy…
- Chyba?!
- A masz
pewność, że oddadzą pieniądze?
- N-nie…
O-oni musza mnie uwolnić… Przecież z-zauważą, że mnie nie ma! – z twoich oczu
powoli płyną łzy.
- Były takie
przypadki, że dopiero szkoła i policja zauważyła brak jakiejś osoby. Niektórzy
rodzice mają swoje dzieci głęboko gdzieś, nawet czasem to lepiej jak ich nie ma
w domu. Wreszcie mają święty spokój. – Chłopak wstaje z krzesła i wychodzi z
pokoju by po chwili wrócić z talerzem na którym znajduję się jakieś jedzenie.
Zostawia je na stoliku.
- Jestem
przykłuta. – uświadamiasz mu. – Jak mam jeść?
- Mam cię
nakarmić czy mam cię odkuć?
- Odkuj mnie…
Koreańczyk
uwalnia cię z ciężkich łańcuchów, które uwierają twoje nadgarstki.
Rozmasowujesz je i zabierasz się za jedzenie. Głód bierze górę. Naczynie
odkładasz na stoliczek i kładziesz się na łóżku. Czujesz się zmęczona i
zasypiasz.
~~***~~
Budzi ciebie
mocne potrząśnięcie. Od razu zmieniasz pozycję na siedzącą, przed twoimi oczyma
znowu znajduje się ta sama osoba. Posyła ci szczery i piękny uśmiech.
Delikatnie odwzajemniasz ten gest i patrzysz się na chłopaka w ciszy.
Zauważasz, że jest przystojny, patrzysz w jego ciemne oczy, które są oświetlane
przez światło, które dostaje się przez wysoko umiejscowione na ścianie okno.
Brązowe włosy opadają na jego czoło, twarz jest dobrze zarysowana. Nie
potrafisz od niego oderwać swojego wzroku. Między wami panuję niezręczna cisza.
- Tak w
ogóle Hoseok się nazywam, ale mów mi J-Hope.
- J-Hope?
Jesteś czyjąś nadzieją?
- Jestem
nadzieją dla wszystkich. – znowu ten powalający uśmiech skierowany w twoja
stronę. – Twoją nadzieją także jestem.
- M-moją?
- Tak. Może
to dzięki mnie stąd wyjdziesz?
- To się okaże…
Siedzisz już
w tym zamkniętym pomieszczeniu już od prawie miesiąca, całe dni spędzasz na
rozmawianiu i graniu w jakieś dziwne gry z Hoseok’iem. Te czynności stały się
rutyną. Światło słoneczne widzisz tylko przez to małe okienko. Czasem odwiedza
ciebie lider całej bandy. W sumie jest ich siedmiu.
Tego dnia,
dokładniej 26 czerwca siedzisz sama w pomieszczeniu, podkulasz nogi do klatki
piersiowej i opierasz głowę o swoje kolana. Patrzysz w jeden punkt w
pomieszczeniu. Dzień twoich urodzin, a od strony rodziców nadal nic nie
słychać. Zapomnieli o tobie. Mimo, że już pewnie ich nie obchodzisz tęsknisz za
nimi. Tak samo brakuję ci twojej wykurzającej siostry, brakuje ci jej.
Do
pomieszczenia wchodzi J-Hope, jak zawsze wita ciebie miłym uśmiechem, którego
dzisiaj nie odwzajemniasz, chłopak zmartwiony pyta się ciebie :
- Weronika,
co jest?
- Dziś są
moje urodziny, a rodzice dalej się nie odzywają…
- Och…
Przykro mi, ale wszystkiego najlepszego. Nie wiedziałem…
- Nic się
nie stało.
Gadacie
przez chwilę, potem młody mężczyzna opuszcza salę i przychodzi dopiero po paru
godzinach mówiąc byś poszła za nim. Po raz pierwszy opuszczasz to pomieszczenie
nie ze względu na potrzebę, ale na jego prośbę. Wchodzicie po schodach na górę,
a tam spotykasz resztę bandy. Na środku stoi lider z tortem i świeczkami.
Chłopaki zaczynają śpiewać ci sto lat. Z twoich oczu zaczynają spływać łzy. Zdmuchujesz
płomienie na torciku uprzednio myśląc o życzeniu. Hoseok obejmuje ciebie w pasie
i całuję w czubek głowy. Zaczynasz się rumienić.
~~***~~
Od tego
czasu mija już prawie rok. Już nie siedzisz w małej piwnicy tylko zamieszkujesz
jeden z normalnych pokoi. Rodzice do dziś nie oddali pieniędzy, jednak chłopaki
pogodzili się z tym i traktują ciebie jak siostrę. Tylko jedna osoba jest dal
ciebie szczególna. Jung Hoseok, to on skradł twoje serce. Starasz się by nie
zauważył twoich uczuć.
- Weronika. –
do pokoju wchodzi Jungkook. – Kidy mu o swoich uczuciach powiesz? Za dwa dni
twoje urodziny, jesteś u nas już ponad rok…
- Postaram
się powiedzieć mu o tym 26 czerwca…
Jungkook wie
o twoim uczuciu do J-Hope’a, i tylko on o tym wie. Jednak zna też tajemnicę
twojej miłości. Darzycie się nawzajem tym samym uczuciem, ale nie potraficie
się w sobie zebrać by powiedzieć o tym na głos dla drugiej osoby.
26 czerwca –
dzień twoich urodzin. Znowu spędzasz to święto z BTS, a nie z rodziną. Ubierasz
się w czarne leginsy i długą białą koszulkę. Wychodzisz z pokoju, korytarz jest
pusty, przemierzasz go nie napotykając nikogo. Wchodzisz do kuchni. Pustka.
Zmierzasz ku salonowi, widzisz ciemność w pomieszczeniu, ale idziesz tam. Nagle
zapalają się świeczki w jednym miejscu. Już wiesz, ze ich znalazłaś, a przed
tobą trzymają śliczny tort. Twoim życzeniem jest, by J-Hope czuł to samo co ty
do niego. Chcesz by on też cię kochał.
- Wera,
możemy na chwilę wyjść. – mówi do ciebie Hoseok.
- Okay. –
wychodzicie na dwór i idziecie usiąść w altanie.
- Weronika…
Musze ci coś ważnego powiedzieć, jeśli ty nie chcesz to zaakceptuje to… Wera,
kocham cię. – z twoich oczu zaczynają spływać łzy szczęścia.
- J-Hope…
Wiesz, że niektóre życzenia i marzenia się spełniają?
- Huh?
- Też cię
kocham… Już od dawna. Od roku chciałam ci to samo powiedzieć, ale bałam się…
Dziękuję.
Chłopak
podchodzi do ciebie i czule całuje w usta, oddajesz pocałunek. Po tym wtulasz się
w tors swojej Nadziei. Po pewnym czasie wracacie do domu, a tam świętujecie
twoje urodziny. Bawicie się, gracie w różne gry. Tego dnia dostałaś
najpiękniejszy i wymarzony prezent na urodziny. Kochasz Hoseok’a i nigdy nie
przestaniesz.
W końcu ! xD Taaaak! XD ale ja juz na fb mowilam ze mi sie podoba xD mimo tego po tych 3 (?) msc dziekuuuje <3 i kochu motzno <3
OdpowiedzUsuńNo się wreszcie doczekałam tego komenta <3
Usuń