Przepraszamy, że tak późno. Nie mogłyśmy się dogadać, która z nas ma to napisać, do tego brak pomysłów, brak weny i najzwyklejsze w świecie lenistwo.
Proszę, wybacz nam.
W ramach wynagrodzenia, to opowiadanie będzie dłuższe od innych zamawianych.
Napisałam je w jeden dzień, za wszystkie możliwe błędy przepraszam.
Mam nadzieję, że się spodoba.
~Yuki
.
.
.
.
- Dokąd jedziemy? – pyta podekscytowana
Dziewczyna – Mogę już otworzyć oczy?
- Jeszcze nie. Jak teraz
otworzysz oczy, to nie będzie niespodzianki. – odpowiada jej rozbawiony Chłopiec.
Nie patrzy na nią, stara się skupić na prowadzeniu auta.
- Och, oppa! Nie bądź taki!
Chcę wiedzieć! – Dziewczyna zaczyna marudzić jak małe dziecko, czym tylko coraz
bardziej bawi Chłopca.
- Kochanie, chcę ci zrobić
niespodziankę. Obiecałaś mi, że naszą pierwszą rocznicę będę mógł zorganizować
tak, jak zechcę. A chcę, żeby to była niespodzianka. – mówi ze spokojem, ale w
jego głosie słychać nieskrywane rozbawienie.
- Aish! Mam tego dość!
Zatrzymaliśmy się, jesteśmy już na miejscu? – pyta zdenerwowana Dziewczyna.
- Nie, to tylko
skrzyżowanie. Czerwone mamy. – wyjaśnia Chłopak.
- No to otwieram oczy! –
Mówi zdecydowanie Dziewczyna i robi tak, jak postanowiła.
- Ej! – Chłopak krzyczy
oburzony - To ma być…
- Tak, wiem! Niespodzianka!
– przerywa mu Dziewczyna – Spokojnie, jak będziemy blisko, to po prostu dasz mi
znać, a ja zamknę znowu oczy i będzie ta niespodzianka. – mówi obrażona, ale po
chwili uśmiecha się serdecznie. Chłopak odwzajemnia uśmiech. Przez chwilę
patrzą na siebie i cieszą się swoim widokiem. Chłopiec znów wraca wzrokiem na
jezdnię, oczy Dziewczyny podążają za jego oczami.
- O! Zielone. – mówi
Chłopiec i rusza.
Dziewczyna rejestruje jakiś
ruch za oknem od strony kierowcy. Dwa światła z niebezpieczną prędkością
zbliżają się ku nim.
- Jin! Uważaj! – krzyczy ze
strachem. Za późno. Ostatnie, co widzi, to złowrogi blask białych świateł,
później jest tylko huk, brzdęk tłuczonego szkła i napawająca zgrozą ciemność.
~~*~~
Dziewczyna gwałtownie
otwiera oczy i łapczywie chwyta powietrze w płuca. Pierwsze co widzi, to rażąca biel i
oślepiające światło. Ze strachem rozgląda się po pomieszczeniu. Co ja tu robię?! - myśli – Co
to za miejsce? Czemu tu jestem? Po chwili spostrzega czyjąś rękę, kurczowo
trzymającą jej własną dłoń. Zdziwiona podnosi oczy na tą osobę. Ubrany w czarny
T-shirt i dresowe spodnie chłopiec z brązowymi włosami opiera głowę o białą
kołdrę, jest blisko poduszki, na której dziewczyna leży. Śpi. Dziewczyna z
niepokojem na niego patrzy. Kto to jest?
Po chwili dostrzega gips na jego prawym przedramieniu i dłoni, którą ją trzyma. Jest ranny? Czemu? – zastanawia się.
Jego dotyk ją drażni, choć w
pewnym stopniu jest przyjemny. Wydaje się taki… znajomy, jakby już kiedyś wiele
razy tego dotyku doświadczała. Ale tego człowieka widzi pierwszy raz w życiu. A
może nie? Postanawia wyrwać się z delikatnego, aczkolwiek mocnego uścisku
chłopca. Jej ruch budzi go. Zmęczone spojrzenie ciemnych oczu pada na nią. Po
chwili sen całkowicie z nich znika, na jego miejsce wstępuje radość. Chłopiec
rzuca się jej na szyję i uśmiecha się czule.
- Ola! Obudziłaś się! Tak
się martwiłem. – mówi tuląc ją do siebie. Ona cała zesztywniała przez chwile
nie może się ruszyć. W szoku słucha jego głosu, nie mogąc nic z siebie wydusić.
- Jak się czujesz? Głowa cię
nie boli? – chłopak odsuwa się na chwilę od niej i ręką dotyka jej czoła.
- Bandaż cię nie uciska? –
pyta.
Dziewczyna w końcu słabym
ruchem ręki odpycha go od siebie. Zdziwiony chłopak patrzy na nią pytającym
wzrokiem. Dziewczyna pyta zduszonym, łamiącym się głosem:
- Kim… jesteś?
~~*~~
Chłopak patrzy na nią w
osłupieniu. Dziewczyna tylko mu się przygląda.
- J-jak to… kim jestem…? –
pyta zdruzgotany – Ola… To przecież ja… Jin…
Jego twarz robi się blada, z
jego oka leci samotna łza, usta zaczynają drgać. Ona tylko patrzy. Patrzy i nic
nie rozumie, niczego nie pamięta.
- Czemu… Czemu nazywasz mnie
„Ola”? Tak mam na imię? – pyta zmieszana. W głowie ma pustkę, bezdenną i
przerażającą pustkę.
- Ola, to nie jest śmieszne.
– mówi poważnie Jin – Przestań się wygłupiać.
Ona tylko patrzy. Nic nie
czuje, tylko strach. Pustka w jej umyśle ją przytłacza. Patrzy na niego i po chwili
kręci przepraszająco głową.
- Ty… Ty tak na serio…? –
pyta z niedowierzaniem.
Dziewczyna potakuje.
- Ty… Ty nie… Ty nie
pamiętasz…? – znowu pyta, tym razem ciszej i tak jakby z rezygnacją.
Dziewczyna kręci głową. Nic
nie rozumie, nic nie wie. Wie tylko, że się boi. Jin patrzy na nią w milczeniu
dłuższy czas, a gdy dociera do niego, co właśnie usłyszał, zaczyna płakać.
Pochyla się nad kołdrą, drżącą ręką dotyka jej dłoni, po chwili ją cofa i chowa
twarz w dłoniach. Jego płacz w jakiś sposób porusza jej serce. Ma wrażenie, że
już go kiedyś słyszała. Ale nic nie robi. Nie pociesza go, nie wyciąga do niego
ręki. Ona tylko patrzy.
~~*~~
- Hmm… To mi wygląda na
zwykłą amnezję powypadkową. – oznajmia lekarz obecnym w szpitalnej sali matce
dziewczyny i chłopakowi, który jeszcze godzinę temu płakał przy jej łóżku. Po
chwili dodaje – Poza tym kilka siniaków i stłuczeń, skaleczenia na obu rękach,
no i oczywiście na głowie. Nic poważnego, za tydzień wyjdzie ze szpitala.
Dojrzała kobieta o bladej
cerze, jasnych, spiętych w kok włosach i niebieskich oczach, ubrana w czarną
marynarkę i białe spodnie, ze zmartwioną miną co chwila patrzy na lekarza, na
córkę i na towarzyszącemu im chłopca.
- Panie doktorze… - mówi
drżącym głosem. – Czy ta amnezja… Ile ona… Czy to będzie już do końca życia?
- Co też pani plecie! –
rzuca, mocno przy tym gestykulując, lekarz – Pani córka miała szczęście. Myślę,
że pół roku maksymalnie. Tamten chłopak zasłonił jej głowę w ostatnim momencie,
prawda? – zwraca się do Jin’a. Ten tylko kiwa głową. – A więc uratowałeś jej
życie. Gdyby nie ty, uderzenie byłoby za mocne. Nawet jeśliby od tego uderzenia
nie zginęła, to prawdopodobnie do końca życia byłaby niepełnosprawna
fizycznie i psychicznie. Teraz ty masz tylko złamaną rękę, a ona amnezję. I to
nawet nie taką straszną. Na 90 % wyjdzie z tego.
- Jak to „na 90 %”?! –
kobieta podnosi głos – Mówił pan, że najpóźniej za pół roku wróci jej pamięć!
- Proszę pani, to tak nie
działa. Z amnezją nigdy nic nie wiadomo. Może ona trwać tydzień, miesiąc, kilka
lat, a nawet całe życie. Mówię tylko, że w przypadku pani córki, prawdopodobnie
to będzie kilka miesięcy, może dwa, a może dziesięć. Nie wiem.
Dziewczyna przygląda i
przysłuchuje się tej rozmowie w milczeniu. Patrzy na twarze zebranych i próbuje
sobie cokolwiek przypomnieć. Czy ta
kobieta to moja mama? – pyta samą siebie. Jednak jej twarz wydaje się jej
zupełnie obca.
- Dobrze… - mówi zmęczonym
głosem kobieta i łapie się jedną ręką za głowę – Czy możemy coś zrobić, by Oli
wróciła pamięć?
- Oczywiście. Musicie
spędzać z nią dużo czasu, musicie rozmawiać z nią o przeszłości, oglądać razem
zdjęcia, chodzić w jej ulubione miejsca, pokazywać jej ulubione filmy i
książki, dać jej kontakt z przeszłością. I oczywiście, musicie być cierpliwi.
- Dobrze… Proszę mi
wybaczyć, ale muszę już iść. Głowa mnie boli. Dziękuję, panie doktorze. Do
widzenia. – mówi kobieta. Podchodzi do dziewczyny, pochyla się nad nią, całuje
ją w czoło i drżącym głosem mówi – Do jutra, skarbie. Wrócę jutro i pogadamy
trochę, dobrze?
- Dobrze… mamo? – odpowiada
dziewczyna.
Kobieta wychodzi, lekarz
kłania się im na pożegnanie i także opuszcza pomieszczenie. W pokoju zostają
tylko dziewczyna i chłopak. Chłopiec podchodzi do jej łóżka i siada na krześle.
Wzdycha, a potem patrzy na nią. Po chwili się odzywa.
- A więc… Skoro nic nie
pamiętasz, to musze ci wszystko przypomnieć. – posyła jej smutny uśmiech i
podejmuje znowu – Zacznę od przedstawienia siebie. Nazywam się Kim Seokjin, ale
ty zawsze mówiłaś mi „Jin”, albo „oppa”. Urodziłem się czwartego grudnia 1992
roku i jestem od ciebie trzy lata starszy. Od pięciu lat przyjaźnimy się, a od
roku jesteśmy parą. Kocham cię, a ty kochasz mnie. Dwa dni temu była nasza
rocznica. Zabrałem cię wtedy na wycieczkę-niespodziankę. Nie dojechaliśmy na
miejsce, bo mieliśmy wypadek. Jakiś człowiek jechał na czerwonym świetle i
uderzył w nas, gdy ruszaliśmy. Jak słyszałaś, wtedy uratowałem ci życie, bo
wystawiłem rękę, zasłoniłem nią ciebie i przyjąłem na nią uderzenie blachy samochodu, ale nie jestem z
tego dumny. – Seokjin przerywa na chwilę, a gdy zaczyna znowu, jego głos jest
przepełniony żalem i wyrzutami sumienia. – Nie jestem z tego dumny, bo gdybym
nie wymyślił tej cholernej wycieczki, bylibyśmy cali i zdrowi. Ty byś mnie
pamiętała, byłabyś szczęśliwa, a teraz… Teraz chyba nie jesteś, prawda?
- Nie wiem… - mówi po chwili
milczenia dziewczyna - Boje się, bo nic nie pamiętam… Jest tylko pustka. Ja…
boję się, że ta pustka mnie pochłonie…
Nagle Jin znajduje się
bardzo blisko niej, chwyta lewá ręką jej podbródek.
- Ola. – mówi patrząc jej w
oczy. Po chwili milczenia oznajmia stanowczo - Nie pozwolę na to.
~~*~~
- A więc… Olu, to jest twój
pokój. Pamiętasz go, Olu? – pyta mama dziewczyny. Aleksandra właśnie wyszła ze
szpitala. Przez tydzień tam spędzony podczas jednego z badań, gdy spojrzała na
zapaloną lampę przypomniała sobie wypadek. W szpitalu przypomniała sobie też,
że nie lubi gotowanego groszku.
Teraz dziewczyna stoi w
małym, przytulnym pokoiku. Ściany są w nim ciepło-żółte, podłogę pokrywają
orzechowe panele. Promienie słoneczne wpadające przez duże okno oświetlają
jednoosobowe, ale duże łóżko, biurko z krzesłem obrotowym, półkę na książki – z
tego, co Ola tam widziała, uznała, że lubi czytać, szczególnie fantasty i
kryminały. Na komodzie stoi szklane akwarium z kilkoma kolorowymi rybkami, a
obok niego kilka kaktusów. Na ścianie wiszą plakaty z różnymi zespołami i
postaciami z seriali i filmów. Na szafie jest zawieszone lustro, a półka obok
niej jest zawalona różnymi przedmiotami. Oli bardzo spodobał się ten pokój, gdy
tylko się po nim rozejrzała, poczuła, że go zna. Wiedziona instynktem podchodzi
do komody i odnajduje karmę dla rybek.
- Kiedy ostatnio je
karmiłaś? – pyta mamy.
- Cholera! Przedwczoraj… –
mówi jej mama z jękiem. Dziewczyna już wsypuje odpowiednią dawkę pożywienia do
wody. Potem podchodzi do lustra. Patrzy na swoje odbicie, na swoje jasne włosy,
na piwne oczy, na prosty nos, jasną cerę, delikatne, słowiańskie rysy, na dość
szczupłą i względnie wysoką sylwetkę. Otwiera szafę i przegląda swoje ubrania.
Ma wiele bluz, T-shirtów, jeansów i innych spodni. Znajduje tylko kilka
sukienek i spódnic – pewnie są na święta – i mundurek szkolny. Zatrzymuje wzrok
ja jednej bluzie. Jest to wkładana przez głowę bluza z kapturem, szara z
beżowym misiem trzymającym czerwone serce. Ola dotyka jej, wyciąga z szafy i
podziwia ją. Gdzieś w jej umyśle poruszyło się wspomnienie.
- Proszę, to
dla ciebie! - Jin wręczył mi bluzę. - Wszystkiego
najlepszego!
- Dziękuję,
oppa. - Powiedziałam i zarumieniłam się. Podeszłam do niego i pocałowałam go w
policzek. On mnie przytulił.
- Podoba ci
się? - Spytał.
-Bardzo. - Odpowiedziałam.
- No! To czas
na tort! - Krzyknął Jin ze śmiechem.
I to tyle. Krótkie
wspomnienie z jakiś urodzin. Był tam Jin, czyli to musiały być co najmniej
czternaste urodziny. Ola czuje, że jest już lepiej. Przytula się do ubrania. To
bluza od Jin’a. Dalej go nie zna, nie pamięta go, ale coś do niego czuje. Ma
pewność, że on jest dobrą osobą i chyba naprawdę mogła się w nim zakochać. Bo
niby czemu miałby kłamać?
~~*~~
- Ola? – spytał
Seokjin.
- Tak? –
odpowiedziałam.
- Chcę ci coś
powiedzieć. – oznajmił poważnie chłopak.
- Tak?
- Masz
biedronkę na czole. – powiedział i wybuchł śmiechem.
Dziewczyna siedzi przy stole
i je śniadanie. Ciągle wspomina dzisiejszy sen. Nie wie, co on oznacza, ale
jest pewna, że to jej wspomnienie. Tak było już od miesiąca. Czasami
przypominała coś sobie w czasie robienia codziennych czynności, czasem, tak jak
mówił lekarz, dzięki kontakcie z przeszłością, a czasem wspomnienia nawiedzały
ją w snach. Cieszyła się, że nie ma już tej pustki, ale denerwowało ją to.
Często nagłe powroty wspomnień przeszkadzały w rozmowach, w czytaniu, w nauce,
w sprzątaniu, ogólnie w normalnym funkcjonowaniu.
- Jak tam, Ola? Coś sobie
przypomniałaś? – pyta Jin. Prawie codziennie zjawia się przed śniadaniem i
towarzyszy jej aż do kolacji. Jej to nie przeszkadza, widzi bowiem, że łączy ich jakaś więź. Poza tym, Jin bardzo często wydawał się smutny.
- Tak, przypomniałam coś
sobie. – mówi z kamienną twarzą.
- O! A co? – dopytuje się
chłopak.
- Przypomniałam sobie, jak
ze mnie zażartowałeś! – krzyczy i rzuca w niego garścią suchych płatków
śniadaniowych. Po chwili obydwoje wybuchają śmiechem. Po nim nastaje przyjemne
milczenie.
- Coraz więcej pamiętam… -
mówi po kilku minutach z uśmiechem na ustach Ola.
- A pamiętasz, jak cię
poprosiłem o bycie moją dziewczyną? Jak setki razy mówiłaś, że mnie kochasz?
Jak ja to mówiłem? Pamiętasz? – dopytuje się chłopak.
Ona tylko kręci głową i
posyła mu przepraszające spojrzenie. Jin staje się smutny. Polka widzi, jak go
boli brak jej wspomnień. A ją boli widok cierpiącego Jin’a.
~~*~~
- O! Patrz!
Spadająca gwiazda! – Jin wskazał na rozgwieżdżone niebo.
- Gdzie? Nie
widzę. – odpowiadam.
- Przecież
jest tuż przed tobą! – zaśmiał się mój chłopak.
- No gdzie? – odpowiada Ola.
- Co gdzie? – pyta zdziwiony
Jin.
- Ech… Tam! –
powiedział Jin i naprowadził moją głowę w odpowiednim kierunku.
Rzeczywiście,
zobaczyłam świetlistą łunę.
- Och, przepraszam… Po
prostu, znowu sobie coś przypominam…
- Och! Jaka
piękna!
- Nie piękniejsza,
niż ty. – powiedział Koreańczyk.
- Aha… Spoko, a co sobie
przypomniałaś? – pyta znowu.
- Och… przestań… Wcale nie
jestem taka ładna… - mówi Polka ze śmiechem i rumieni się lekko.
- Ależ jesteś
taka piękna. – powiedział i mnie pocałował.
Nie oponowałam.
- Ola, czemu mówisz, że nie
jesteś ładna, skoro się pytam, co sobie przypomniałaś?
Leżeliśmy tak
na trawie i wpatrywaliśmy się w gwieździste niebo, ciesząc się tylko sobą.
- Ugh… Przepraszam…
Przypomniałam sobie, jak leżeliśmy w nocy na trawie, oglądaliśmy gwiazdy, a ty
mnie pocałowałeś.
- Ach… - uśmiecha się Jin –
To ta noc… To było rok temu, wiesz? Już dwa miesiące ze sobą chodziliśmy. To
była piękna noc…
Ola łapie się za głowę i
ciężko wzdycha. Chłopak to zauważa.
- Hej, dobrze się czujesz? –
pyta z niepokojem.
- Nie, tylko boli mnie
głowa. To nic takiego.
- To przez te pojawiające
się znienacka wspomnienia, prawda? – domyśla się Seokjin.
- Tak. To przez to. Jeśli
będę tak dalej balansować między teraźniejszością a przeszłością, to chyba
zwariuję…
~~*~~
- Jin? Możesz mnie
przytulić? – pyta Ola.
- Jasne! – odpowiada chłopak
z uśmiechem i spełnia jej prośbę – Co, przypomniałaś sobie, tak? – pyta z
nadzieją.
- Niestety, mam kilka
wspomnień z ostatniego roku, wiem, że byliśmy, a może i teraz jesteśmy, parą,
ale nie pamiętam wszystkiego. – mówi rozwiewając jego nadzieje – Po prostu…
Lubię twoją bliskość. Jest znajoma. Nie boję się jej. Pamiętam, jak ją lubiłam.
- No, pokaż
mi ten palec. – powiedział Jin.
Pokazałam mu
krwawiący palec wskazujący lewej ręki.
- Ja też lubię tą bliskość.
– mówi czule Jin, ale ona słyszy w jego głosie smutek, tak odmienny od jego
wesołości we wspomnieniach…
- Mówiłem ci,
żebyś tych jabłek tak nie kroiła!
- To nie moja
wina, że nóż mi się omsknął! – Krzyknęłam na niego, ale nie byłam zła –
Zresztą, to był twój pomysł z tym ciastem!
- Ciasto…? – szepcze Ola do
siebie i marszczy brwi.
- Zobaczysz,
będziesz miała bliznę, jak nic! – Jin
skarcił mnie jak ojciec.
- Coś mówiłaś? – pyta
Seokjin.
Dziewczyna mu nie odpowiada,
tylko podnosi swoją lewą rękę na wysokość oczu. Na jej palcu wskazującym
widnieje całkiem spora blizna. Jin podąża za wzrokiem Aleksandry.
- Dobre było to ciasto,
które wtedy zrobiliśmy? – pyta go zaciekawiona.
- Och! Przypomniałaś to
sobie? No tak… Wiesz… To ciasto było… No…
- Wyduś to z siebie
wreszcie! – ponagla go Ola.
- Okropne. To ciasto było
okropne. Jesteś fatalnym cukiernikiem! – mówi ze śmiechem i po chwili dodaje -
Ale za to jesteś całkiem dobrym kucharzem. Kiedyś robiliśmy razem kurczaka i
wyszedł bardzo dobry.
~~*~~
- Jin… Źle
się czuję…
- Spokojnie,
jestem przy tobie. Potrzebujesz czegoś?
-
Chusteczeeek… - powiedziałam przez zatkany nos.
Aleksandra cały dzień leży w
domu, bo głowa ją boli. Mam dość… -
myśli.
- Mam dość… -
powiedziałam wydmuchując nos.
Coraz częściej powracające
wspomnienia stają się dla niej uciążliwe. Coraz częściej boli ją głowa. To już
prawie cztery miesiące od wypadku.
- Tylko nie
zaraź mnie, dobrze? – zaśmiał się Jin, ale minę miał zatroskaną.
Tak jest prawie codziennie.
Co prawda, bardzo dużo już pamięta, ale jeszcze nie wszystko.
- Ty świnio…
Jesteś taki egoistyyyyczny… - powiedziałam przez zatkany nos.
Wydawało mi
się, że termometr, który trzymałam, wybuchnie przez moją temperaturę.
- Ugh… Mam dość… - jęknęła
dziewczyna, przewracając się na drugi bok. Leży na swoim łóżku i stara się
zasnąć, bo najmilej przyjmowała wspomnienia we śnie.
Jin pocałował
mnie w nos.
- Czy ktoś
egoistyczny naraziłby swoje zdrowie, by cię pocałować? – spytał.
- Hmm… No
chyba nie…
- Właśnie. –
odparł z dumą.
Ola uderza pięścią w
poduszkę. Jest wściekła.
- Dobra… Idź,
bo się zarazisz…
- Zaraz zwariuję… - mówi z
rozpaczą.
~~*~~
- Ola? – spytał
Seokjin.
- Tak? –
odpowiedziałam.
- Chcę ci coś
powiedzieć. – oznajmił poważnie chłopak.
- Tak?
- Ja… -
zająkał się.
- No,
powiedz. Nie wstydź się. Tylko jeśli powiesz mi znowu, że mam muchę na czole,
to pożałujesz.
- To była
biedronka… - zaczął Jin, ale uderzyłam go w ramię.
- Gadaj do
rzeczy!
Jin wziął
głęboki wdech i spytał:
- Ola,
zostaniesz moją dziewczyną?
Patrzyłam na
niego zdziwiona. Potem się uśmiechnęłam i rzuciłam się mu na szyję. Pocałowałam
go w policzek i powiedziałam:
- Tak!
~~*~~
Ola budzi się. Miała sen.
Ten sen był zbawienny. Ostatnie elementy układanki odnalazły się. Szybko
podnosi się, w pośpiechu wyskakuje z łóżka, ubiera się, rozczesuje włosy.
Biegnie umyć zęby i nawet nie myśli o śniadaniu. Wpada do kuchni by dostać się
na korytarz. Zastaje tam swoja mamę.
- Olka! Gdzie tak pędzisz?!
A śniadanie? – pyta zdziwiona.
- Lecę do Jin’a! – woła blondynka
przy zakładaniu butów.
- Czemu teraz? Przecież
pewnie jeszcze śpi… Ola, śniadanie! Bez śniadania cię nie…
- To ważne! Niedługo wracam!
– krzyczy i szybko zamyka drzwi.
- Olka! – woła ją mama, ale
córka jest już dawno na dworze i pędzi do ukochanego.
Po kilku minutach zdyszana
stoi przed drzwiami domu państwa Kim. Naciska dzwonek, po chwili otwiera jej
tata Seokjina. Dziwi go jej widok, ale serdecznie zaprasza ją do środka. Dziewczyna
biegnie jak najszybciej do pokoju Jin’a. Wpada tam bez pukania, budzi chłopca i
rzuca się mu na szyję.
- Ola?! Co ty…? – pyta
zdziwiony, ale ona mu przerywa.
- Pamiętam! – odpowiada
wzruszona. Uśmiecha się.
- Co? – pyta niedowierzając
Jin.
- Jin, ja pamiętam. Ja
wszystko pamiętam. – po jej policzkach płyną łzy szczęścia. Seokjin patrzy na
nią, a po chwili, gdy dociera do niego sens jej wypowiedzi, zaczyna się śmiać.
To jest śmiech czystego szczęścia. Teraz tulą się do siebie i żadne z nich nie
ma zamiaru puścić drugiej osoby. Po dłuższy czasie Aleksandra pyta Seokjina.
- Jak to było przez cztery
miesiące patrzeć, jak traktuje cię jak obcą osobę?
- Trudno, uwierz mi, jak
bardzo mi ciebie brakowało, chociaż byłaś tuż obok mnie. Przez cały czas bałem
się, że sobie nie przypomnisz. Że zanim sobie mnie przypomnisz, zakochasz się w
kimś innym. – mówi, a jego głos z wesołego staje się coraz smutniejszy –
Myślałem, że zwariuję…
- Ja też się bałam. I też byłam
bliska postradania zmysłów. – wyznaje mu - A wiesz, czego mi brakowało?
Jin kręci głową.
Ola zbliżyła się do niego i
złożyła mu delikatny pocałunek. Potem drugi, mocniejszy. Potem to on ją
pocałował. Jego pocałunek jest dłuższy od jej pocałunków i o wiele bardziej
namiętny. Chociaż już wszystko sobie przypomniała, nie pamięta, żeby Jin
kiedykolwiek ją tak pocałował. Nie przeszkadzało jej to wcale.
~~*~~
- Ola… - szepta jej do ucha,
gdy leżą razem na jego łóżku i tulą się do siebie.
- Mhm…?
- Chcę to usłyszeć. Wiem, że
to brzmi niegrzecznie i trochę tak, jakbym ci nie ufał, ale chcę usłyszeć te
trzy słowa, których nie słyszałem od czterech miesięcy.
- Proszę bardzo. – odpowiada
Dziewczyna i mówi czułym szeptem, przy każdym słowie pokazując jeden palec,
jakby je liczyła – Kocham. Cię. Jin.
Chłopak się uśmiecha. Po
chwili obsypuje Dziewczynę pocałunkami, a w przerwach między nimi mówi – Ja…
Ciebie… Też… Ola…
~~*~~
OOOOO *-* dziękuję! Bardzo mi się podoba <333
OdpowiedzUsuń