Paring - Alice x Dongwoo
Zespół - INFINITE
N/A - Yuki! Przepraszam, że dopiero teraz, długo to trwało, że to takie krótkie i dziwne. Mam nadzieję, ze się spodoba, a jak nie, jestem gotowa na śmierć z twojej strony x.x
Szłam
przeciskając się między grupami ludzi, a za mną podążał mów przyjaciel
Sungyeol. Szlag by te wszystkie uliczne zgromadzenia! Nie jestem taka jak oni
wszyscy. No może jest między nami pewne podobieństwo, jednak to tylko pozory. Żyję
na tym świecie bardzo długo, a jednak nadal wyglądam na jakieś 16 lat, a w
dokumentach mam wpisane, że mam jakieś 20. Jednak, ja pamiętam jeszcze epokę
Meiji, ech to były dosyć ciężkie czasy, kiedy Japonia była taka duża. Nie, nie
jestem jakimś wampirem czy coś w tym stylu. Po prostu jestem jakąś dziwną
postacią, która nie może zginąć. Nawet nie wiecie ile prób samobójstwa było w
moim życiu. Niestety po jakimś czasie „odradzam się na nowo”. Zadane mi rany
zasklepiają się w mgnieniu oka.
Co do mojego
przyjaciela. Jest zmiennokształtny. Od 1901, kiedy on się urodził naprawdę trzymamy
się razem. Zawszę musimy zmieniać daty we wszelakich papierach, nie starzejemy
się. Teraz obecnym rokiem urodzenia chłopaka jest 1991. Ludzi jest tak łatwo
omotać i wprowadzić w błąd, ze nawet się nie orientują, ze to wszystko to
zwykłe kłamstwa.
Trafiliśmy
na jedna z opuszczonych i ciemnych uliczek. Rozejrzałam się dookoła, głupia
pustka i ślepy zaułek. Pewnie zastanawia was, co, a raczej kogo szukam –
odpowiedź jest prosta. Mojej „miłości”. 5 lat temu spotkałam 21-latka, który
niestety odkrył mój sekret. Byłam głupia, dałam mu się uwieść, a on zdobył
skądś informacje o mnie i Yeolu. Od tamtej pory go tropię i zawsze ślad się urywa,
wtedy, kiedy jestem już naprawdę blisko! To takie frustrujące. Nazywał się Jang
Dongwoo, zwykły Koreańczyk o przepięknym uśmiechu, który skradł me serce. Był
moją pierwszą miłością od 161 lat! Nikt inny nie zawrócił mi tak w głowie jak
on.
- Był tutaj,
to jest pewne. – rzekł Sungyeol, który zamienił się na chwilę w czarnego wilka.
- Znowu! –
jęknęłam opierając się o siwą i starą ścianę.
- Czekaj…
Kawiarnia „Jimka”. Dwa kilometry na wschód. Szybko się przemieszcza drań.
- Dasz radę
w tej postaci szybko tam pobiec?
- Jasne!
Wsiadaj.
Usiadłam na
grzbiecie Seonga, który był ukryty pod postacią zwierzęcia. Bardzo mi pomagał z
tymi przemianami, ale nie tylko. Służył także za moją broń, ale o tym to
później. Chłopak szybko przemykał między ulicami. W chwilę byliśmy już pod tą
kawiarnią.
Weszłam do
środka, a tam na środku parę ciał. Martwych. Zagryzłam wargi starając się
opanować. Nienawidziłam krwi, jednak po tylu latach niby powinnam już do niej przywyknąć.
Jednak nie…
- Żyje. –
przyjaciel podszedł do niego, by się upewnić.
Jedna osoba,
na jakieś dziesięć. Zawsze coś. Zabraliśmy go na zaplecze, starając się
doprowadzić go do jakiegoś normalnego stanu, by się chociaż ocknął. Gdy
otworzył oczy zmusiliśmy go, by opowiedział nam o tym co zaszło.
- Jakiś
brunet wpadł do środka, i zaczął w nas strzelać, a niektórych zadźgał jakimś
sztyletem myśliwskim. Krzyczał coś, ale
nawet nie wiem co, trudno było go zrozumieć…
Mężczyzna
mówił to na jednym wdechu, nie docierało do niego to wydarzenie. Zamknęłam oczy
analizując jego wypowiedź. Kazałam Yeolowi go wytropić. Po paru godzinach
zwykłego błądzenia coś wyczuł. Pobiegliśmy tam bardzo szybko. Jednak i tam go
nie było. Ten chłopak tylko podniecał moją chęć rozprawienia się z nim.
Chciałam się go pozbyć raz na zawsze, to by nic po nim już nie zostało. By nie
trafiła się kolejna idiotka, taka jak ja, która się w nim zakocha.
Dostałam wiadomość od mojego prywatnego
informatora – Kim Sunggyu, gdzie obecnie Dongwoo zamieszkuję. Uśmiechnęłam się chytrze.
Musiałam wygrać tą walkę. Czas by on stał się moją ofiarą.
Wyruszyłam
do jego domu natychmiast. Nawet nie musiałam tam wchodzić, a jego właściciel
uraczył mnie tuż przed drzwiami.
- Alice? –
wytrzeszczył oczy jakby zobaczył ducha.
- Och, czyli
nie muszę się przypominać, jak miło.
- jak ty się
tu znalazłaś? – spytał zestresowany.
- Ma się
swoje wtyki. Przyszedł na ciebie czas byś zapłacił za to co zrobiłeś mnie i
niewinnym ludziom.
Zbliżyłam
się do Seongyeola, którego popchnęłam w dół, tak by kucnął po mojej prawej
stronie. Dotknęłam jego karku, z którego zaczął wychodzić jego kręgosłup. Tak,
to była moja broń. Gdy całość z niego wyszła, on przemienił się w tygrysa, a ja
zmieniłam kształt tego co wyjęłam. Nie za wielki, jednak silny miecz utworzył
się w mej dłoni. Moją dziwną zdolnością było manipulowanie kośćmi i przeróżnymi
kręgami. Byłam pełna energii i mega wkurzona.
- Alice, możemy
o tym zapomnieć… - mówił dosyć żałośnie Jang.
- Zapomnieć
o czym? Zdradzie? Rozkochaniu mnie w sobie? Tego ilu ludzi zabiłeś? Co mam
zapomnieć niby?
- Wszystko…
Proszę, daj mi nową szansę, zmienię się…
Dongwoo, gdy
zobaczył, ze nie zamierzam ustąpić wyjął zza siebie pistolet i postrzelił mnie
w ramię, które po chwili się zasklepiło. Zaśmiałam się głośno patrząc na niego,
czyżby już zapomniał? Podeszłam do niego razem z przyjacielem, który go
obezwładnił.
- Mam
nadzieję, ze już się nie zobaczymy! Spłoń w piekle!
Zdałam mu
ostateczny cios. Wbiłam miecz w serce, dla pewności zrobiłam prostą linię od
mostka aż po ostatnie żebra. Wypuściłam powietrze. Ciekawe ile osób przez niego
ucierpiało? Czemu zabił tych niewinnych ludzi.
*27 lat później*
Ciemna,
mroczna ulica. Zero ludzi, kompletna pustka. Nienawidzę tego! Nawet żadnych
zwierząt w pobliżu nie było, a ja stałam jak jakiś słup czekając na coś, w
sumie sama nie wiedziałam na co.
Po chwili
zza rogu wyłonił się brat mojej przyjaciółki – Woohyun. Za nim szedł jakiś
chłopak w kapturze. Nie widziałam twarzy, chociaż byłam jej ciekawa. Ciemność i
materiał utrudniały widoczność.
- Alice,
pamiętasz może… Ech, nie wiem jak to powiedzieć. – szybko odsłonił twarz jego
towarzysza.
Czułam,
jakby moje serce stanęło, a oczy miały zaraz wypaść. Przecież go zabiłam! Czemu
przede mną stał Jag Dongwoo… Nie to nie może być prawda, przecież może to
zwykły zbieg okoliczności czy przypadek.
- Witaj,
nazywam się Dongwoo. – patrzył się na mnie swoim przenikliwym wzrokiem. Ja zaś
nie mogłam się skupić na nim i wędrowałam od niego do Woohyuna.
- Jest jego
reinkarnacją, jak widać nawet za bardzo dokładną, ale nie wie nic o poprzednim
życiu. Wydaje się być lepszy od tego, o którym mi opowiadałaś. – Nam podszedł
do mnie i zaczął szeptać do ucha. – Powiedziałem mu sporo miłych rzeczy o
tobie, i spodobałaś się mu. Teraz może twoja miłość się spełni.
Udałam się z
nim do jednej z przytulnych restauracji. Podobieństwo była za wielkie, jednak
ten jeden raz od pamiętnego czasu cieszyłam się, że widzę go uśmiechniętego. Przeszłość,
którą znałam utrudniała mi trochę zapoznawanie go. Mimo wszystko różnił się od
niego.
Był taki
troskliwy i miły. Zastanawiało mnie, czy uczucie do niego wróciło, czy to było
po prostu nowe, do osoby podobnej do niego. Po trzech miesiącach naszej
znajomości staliśmy się parą. Wyjawiłam mu sama mój sekret, jednak on się go
nie wystraszył, ani nie chciał mnie szantażować nim. To wszystko było takie
dziwne, ale jednak znalazłam wreszcie swoją miłość.
Ten jeden
raz w życiu mogę zwrócić się do Boga – Dziękuję Ci za zwrócenie go i
oczyszczenie.
~Narica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz