17.01.2016

Inny on - Dongwoo (INFINITE)

Tytuł - Inny on
Paring - Alice x Dongwoo
Zespół - INFINITE
N/A - Yuki! Przepraszam, że dopiero teraz, długo to trwało, że to takie krótkie i dziwne. Mam nadzieję, ze się spodoba, a jak nie, jestem gotowa na śmierć z twojej strony x.x





Szłam przeciskając się między grupami ludzi, a za mną podążał mów przyjaciel Sungyeol. Szlag by te wszystkie uliczne zgromadzenia! Nie jestem taka jak oni wszyscy. No może jest między nami pewne podobieństwo, jednak to tylko pozory. Żyję na tym świecie bardzo długo, a jednak nadal wyglądam na jakieś 16 lat, a w dokumentach mam wpisane, że mam jakieś 20. Jednak, ja pamiętam jeszcze epokę Meiji, ech to były dosyć ciężkie czasy, kiedy Japonia była taka duża. Nie, nie jestem jakimś wampirem czy coś w tym stylu. Po prostu jestem jakąś dziwną postacią, która nie może zginąć. Nawet nie wiecie ile prób samobójstwa było w moim życiu. Niestety po jakimś czasie „odradzam się na nowo”. Zadane mi rany zasklepiają się w mgnieniu oka.
Co do mojego przyjaciela. Jest zmiennokształtny. Od 1901, kiedy on się urodził naprawdę trzymamy się razem. Zawszę musimy zmieniać daty we wszelakich papierach, nie starzejemy się. Teraz obecnym rokiem urodzenia chłopaka jest 1991. Ludzi jest tak łatwo omotać i wprowadzić w błąd, ze nawet się nie orientują, ze to wszystko to zwykłe kłamstwa.
Trafiliśmy na jedna z opuszczonych i ciemnych uliczek. Rozejrzałam się dookoła, głupia pustka i ślepy zaułek. Pewnie zastanawia was, co, a raczej kogo szukam – odpowiedź jest prosta. Mojej „miłości”. 5 lat temu spotkałam 21-latka, który niestety odkrył mój sekret. Byłam głupia, dałam mu się uwieść, a on zdobył skądś informacje o mnie i Yeolu. Od tamtej pory go tropię i zawsze ślad się urywa, wtedy, kiedy jestem już naprawdę blisko! To takie frustrujące. Nazywał się Jang Dongwoo, zwykły Koreańczyk o przepięknym uśmiechu, który skradł me serce. Był moją pierwszą miłością od 161 lat! Nikt inny nie zawrócił mi tak w głowie jak on.
- Był tutaj, to jest pewne. – rzekł Sungyeol, który zamienił się na chwilę w czarnego wilka.
- Znowu! – jęknęłam opierając się o siwą i starą ścianę.
- Czekaj… Kawiarnia „Jimka”. Dwa kilometry na wschód. Szybko się przemieszcza drań.  
- Dasz radę w tej postaci szybko tam pobiec?
- Jasne! Wsiadaj.
Usiadłam na grzbiecie Seonga, który był ukryty pod postacią zwierzęcia. Bardzo mi pomagał z tymi przemianami, ale nie tylko. Służył także za moją broń, ale o tym to później. Chłopak szybko przemykał między ulicami. W chwilę byliśmy już pod tą kawiarnią.
Weszłam do środka, a tam na środku parę ciał. Martwych. Zagryzłam wargi starając się opanować. Nienawidziłam krwi, jednak po tylu latach niby powinnam już do niej przywyknąć. Jednak nie…
- Żyje. – przyjaciel podszedł do niego, by się upewnić.
Jedna osoba, na jakieś dziesięć. Zawsze coś. Zabraliśmy go na zaplecze, starając się doprowadzić go do jakiegoś normalnego stanu, by się chociaż ocknął. Gdy otworzył oczy zmusiliśmy go, by opowiedział nam o tym co zaszło.
- Jakiś brunet wpadł do środka, i zaczął w nas strzelać, a niektórych zadźgał jakimś sztyletem myśliwskim.  Krzyczał coś, ale nawet nie wiem co, trudno było go zrozumieć…
Mężczyzna mówił to na jednym wdechu, nie docierało do niego to wydarzenie. Zamknęłam oczy analizując jego wypowiedź. Kazałam Yeolowi go wytropić. Po paru godzinach zwykłego błądzenia coś wyczuł. Pobiegliśmy tam bardzo szybko. Jednak i tam go nie było. Ten chłopak tylko podniecał moją chęć rozprawienia się z nim. Chciałam się go pozbyć raz na zawsze, to by nic po nim już nie zostało. By nie trafiła się kolejna idiotka, taka jak ja, która się w nim zakocha.
 Dostałam wiadomość od mojego prywatnego informatora – Kim Sunggyu, gdzie obecnie Dongwoo zamieszkuję. Uśmiechnęłam się chytrze. Musiałam wygrać tą walkę. Czas by on stał się moją ofiarą.
Wyruszyłam do jego domu natychmiast. Nawet nie musiałam tam wchodzić, a jego właściciel uraczył mnie tuż przed drzwiami.
- Alice? – wytrzeszczył oczy jakby zobaczył ducha.
- Och, czyli nie muszę się przypominać, jak miło.
- jak ty się tu znalazłaś? – spytał zestresowany.
- Ma się swoje wtyki. Przyszedł na ciebie czas byś zapłacił za to co zrobiłeś mnie i niewinnym ludziom.
Zbliżyłam się do Seongyeola, którego popchnęłam w dół, tak by kucnął po mojej prawej stronie. Dotknęłam jego karku, z którego zaczął wychodzić jego kręgosłup. Tak, to była moja broń. Gdy całość z niego wyszła, on przemienił się w tygrysa, a ja zmieniłam kształt tego co wyjęłam. Nie za wielki, jednak silny miecz utworzył się w mej dłoni. Moją dziwną zdolnością było manipulowanie kośćmi i przeróżnymi kręgami. Byłam pełna energii i mega wkurzona.
- Alice, możemy o tym zapomnieć… - mówił dosyć żałośnie Jang.
- Zapomnieć o czym? Zdradzie? Rozkochaniu mnie w sobie? Tego ilu ludzi zabiłeś? Co mam zapomnieć niby?
- Wszystko… Proszę, daj mi nową szansę, zmienię się…
Dongwoo, gdy zobaczył, ze nie zamierzam ustąpić wyjął zza siebie pistolet i postrzelił mnie w ramię, które po chwili się zasklepiło. Zaśmiałam się głośno patrząc na niego, czyżby już zapomniał? Podeszłam do niego razem z przyjacielem, który go obezwładnił.
- Mam nadzieję, ze już się nie zobaczymy! Spłoń w piekle!
Zdałam mu ostateczny cios. Wbiłam miecz w serce, dla pewności zrobiłam prostą linię od mostka aż po ostatnie żebra. Wypuściłam powietrze. Ciekawe ile osób przez niego ucierpiało? Czemu zabił tych niewinnych ludzi.
*27 lat później*
Ciemna, mroczna ulica. Zero ludzi, kompletna pustka. Nienawidzę tego! Nawet żadnych zwierząt w pobliżu nie było, a ja stałam jak jakiś słup czekając na coś, w sumie sama nie wiedziałam na co.
Po chwili zza rogu wyłonił się brat mojej przyjaciółki – Woohyun. Za nim szedł jakiś chłopak w kapturze. Nie widziałam twarzy, chociaż byłam jej ciekawa. Ciemność i materiał utrudniały widoczność.
- Alice, pamiętasz może… Ech, nie wiem jak to powiedzieć. – szybko odsłonił twarz jego towarzysza.
Czułam, jakby moje serce stanęło, a oczy miały zaraz wypaść. Przecież go zabiłam! Czemu przede mną stał Jag Dongwoo… Nie to nie może być prawda, przecież może to zwykły zbieg okoliczności czy przypadek.
- Witaj, nazywam się Dongwoo. – patrzył się na mnie swoim przenikliwym wzrokiem. Ja zaś nie mogłam się skupić na nim i wędrowałam od niego do Woohyuna.
- Jest jego reinkarnacją, jak widać nawet za bardzo dokładną, ale nie wie nic o poprzednim życiu. Wydaje się być lepszy od tego, o którym mi opowiadałaś. – Nam podszedł do mnie i zaczął szeptać do ucha. – Powiedziałem mu sporo miłych rzeczy o tobie, i spodobałaś się mu. Teraz może twoja miłość się spełni.
Udałam się z nim do jednej z przytulnych restauracji. Podobieństwo była za wielkie, jednak ten jeden raz od pamiętnego czasu cieszyłam się, że widzę go uśmiechniętego. Przeszłość, którą znałam utrudniała mi trochę zapoznawanie go. Mimo wszystko różnił się od niego.
Był taki troskliwy i miły. Zastanawiało mnie, czy uczucie do niego wróciło, czy to było po prostu nowe, do osoby podobnej do niego. Po trzech miesiącach naszej znajomości staliśmy się parą. Wyjawiłam mu sama mój sekret, jednak on się go nie wystraszył, ani nie chciał mnie szantażować nim. To wszystko było takie dziwne, ale jednak znalazłam wreszcie swoją miłość.

Ten jeden raz w życiu mogę zwrócić się do Boga – Dziękuję Ci za zwrócenie go i oczyszczenie. 



~Narica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz